Nie minąłem się z prawdą historyczną - tak Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym partyjnemu portalowi PiS mówi o swoim przemówieniu na 30-lecie "Solidarności". Prezes Prawa i Sprawiedliwości atakuje w nim także Henrykę Krzywonos. Przytacza opracowanie IPN, z którego wynika, że nie rozpoczęła ona strajku komunikacji w Trójmieście.

Kto zechce, niech zajrzy do umieszczonego na naszej stronie internetowej fragmentu artykułu zamieszczonego w numerze 9-10 Biuletynu IPN z tego roku. Tam są wyjaśnione pewne sprawy. A o reszcie być może kiedyś napiszą inni - stwierdził Jarosław Kaczyński. Z przywołanego przez niego fragmentu biuletynu IPN wynika, że Krzywonos nie zaczęła strajku, bo de facto trwał on już od kilku godzin.

Kaczyński odniósł się również do swojego przemówienia na 30-lecie "Solidarności". Nie skłamałem mówiąc, że część ekspertów pomagającym robotnikom w 1980 roku dążyła do kompromisu z władzą - stwierdził. Powiedziałem tylko o ówczesnych dylematach. Tadeusz Mazowiecki i inni eksperci byli ludźmi pokolenia 1956 roku. Żywili pewne obawy, które w jakimś sensie się zmaterializowały w stanie wojennym. Niemniej w tamtych czasach rzecz nie polegała na tym, by obaw czy wątpliwości nie mieć, tylko na tym, aby potrafić je przełamać i pójść na pewne ryzyko. Podobnie jest zresztą dzisiaj. Choćby w sprawie smoleńskiej czy innych kwestiach politycznych. Według mnie rację mają ci, co nie chcą uprawiać polityki na kolanach, która przynosi nam same klęski - powiedział prezes PiS.

Ludzie Platformy nie są w stanie przyjąć do wiadomości jednego prostego faktu, unaocznionego przez ostatnie wybory: tego, że poważna część społeczeństwa bardzo ich nie lubi. I ilekroć ta niechęć jest publicznie uzewnętrzniana, to tyle razy utrzymują, że są to działania inspirowane przez PiS - zaznaczył.

Stwierdził też, że nie planował żadnej politycznej ofensywy. Powiedział tylko to, co uważał, że powiedzieć powinien.

Kaczyński odniósł się też do faktu, że podczas niedzielnej uroczystości wygwizdani zostali politycy Platformy Obywatelskiej. Politycy Platformy twierdzą, że "Solidarność" jest przybudówką PiS. To - ich zdaniem tłumaczy - dlaczego związkowcy niechętnie przyjmują ludzi rządzących dziś Polską. Te twierdzenia, oczywiście, nie są zgodne z prawdą - twierdzi prezes PiS.

Kaczyński w wywiadzie uderzył też w Bogdana Borusewicza. Chciałbym panu Borusewiczowi o kilku sprawach przypomnieć. O tym, że kiedy znalazł się na tak zwanym lodzie po klęsce partii, do której się przyłączył, to Lech Kaczyński sprawił, choć nie wywołało to entuzjazmu w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, że otrzymał pracę jako wicemarszałek województwa, że dostał gabinet, samochód, sekretarkę. (...) Skoro już jest w Platformie, to niech będzie, byle niesprawiedliwie nie atakował PiS i jego ludzi - powiedział prezes PiS.