Najnowsze wyniki badań są zatrważające: traktujemy swój organizm jak „worek na śmieci”, wrzucając do niego byle co, byle gdzie. Na to, by zafundować sobie pełnowartościowy posiłek, mamy coraz mniej czasu. Dlatego dziś pytamy, co Wy planujecie zjeść na obiad podczas pracy w biurze.

Nasz reporter Paweł Świąder sprawdził, jakie dania można znaleźć na biurowych stołach. Okazało się, że wybór jest prawie nieograniczony. Wśród nich znajdują się m.in. kanapki, pierogi, naleśniki, sushi, zupy, czy całkiem tradycyjne polskie drugie danie. W dzisiejszych czasach wszystko jest dowożone do biurowców i gotowe do spożycia od razu lub po podgrzaniu.

W rzeczywistości okazuje się, że Polacy odżywiają się fatalnie. Podstawowym błędem jest choćby... nadmiar zjadanego pożywienia przy jednoczesnym niedostatecznej wartości odżywczej diety. Jemy choćby zbyt mało warzyw, owoców i ryb, a zbyt dużo dań tłustych. W konsekwencji prowadzi to do przyrostu masy ciała przy niedożywieniu organizmu.

Jak prawidłowo się odżywiać?

Prof. Kozłowska-Wojciechowska radzi, by wziąć pod uwagę, że dania przygotowywane i przywożone do biurowców są bardzo kaloryczne. Doskonałym przykładem jest tu mięso z pieczonymi ziemniakami. Gotowane miałyby 50 kalorii, pieczone - mają 500. Inne danie z dzisiejszego menu w jednym ze stołecznych biurowców: Camembert z żurawiną i frytkami. Tu warto pamiętać, że 100 g Camembert to 700 kalorii. A jeśli jest to danie, do tego z frytkami, to taki obiad może mieć nawet 1000 kalorii.

Ekspert żywienia uważa, że w ogóle jedzenie pełnego, ciepłego posiłku w pracy nie działa na naszą korzyść. Po takim daniu jesteśmy rozleniwieni, czujemy się ciężko, a nasza wydajność w pracy poważnie spada. Lepiej więc oprzeć swoją dietę o lekkie, zróżnicowane posiłki (których w ciągu dnia powinno być co najmniej 5), a ciepły obiad - jak radzi prof. Kozłowska-Wojciechowska - zjeść dopiero po pracy. Może warto spróbować. Może okazać się, że będzie całkiem smacznie. A na pewno zdrowo.

A Ty co zjesz dzisiaj na obiad podczas pracy w biurze? Kupisz kanapkę, czy gotowe danie przywiezione w pojemniku? Zapraszamy do głosowania.

Justyna Satora