Od północy trwa operacja przeszczepu wątroby u 4-latki, która zatruła się muchomorem sromotnikowym. Dziewczynka trafiła do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie w czwartek. Od początku lekarze mówili, że stan dziecka jest krytyczny i konieczna będzie transplantacja.

W Centrum Zdrowia Dziecka lekarze od północy próbują ratować życie 4-letniego dziecka, które tydzień temu zjadło trujące grzyby. W niedzielę późnym wieczorem znalazł się dawca dzięki, któremu jest szansa na uratowanie życia dziewczynki.

4-latka dostanie fragment wątroby od dorosłego dawcy ze Szczecina - powiedział reporterce RMF FM Samir Zeair, ordynator Oddziału Chirurgicznego Szpitala Wojewódzkiego w Szczecinie.

Skomplikowana operacja może potrwać nawet kilkanaście godzin. To trudny i wymagający czasu zabieg - podkreśla rzeczniczka Centrum Zdrowia Dziecka Joanna Komolka.

O życie 4-latki walczy kilkunastoosobowy zespół chirurgów, transplantologów, anestezjologów i radiologów. Lekarze z CZD muszą dopasować pobrany organ do ciała małego dziecka.

To jest bardzo, bardzo trudna operacja - podkreśla doktor Samir Zeair - Zespół operacyjny w Warszawie musi wykonać tak zwany split, czyli musi podzielić wątrobę. Wydzielić mniejszy płat wątroby z naczyniami, z drogami żółciowymi i to musi być wykonane pod mikroskopem. Dopiero wtedy można ją wszczepić do małego dziecka.

Dziecko tuż przed operacją było nadal w stanie krytycznym.

Dziś dowiemy się, czy przeszczep się udał i czy dziewczynka będzie miała szanse na przeżycie. Jak mówił nam chirurg-transplantolog Samir Zeair, pierwsze godziny po zabiegu są najważniejsze. Będzie wiadomo, czy wątroba działa - wyjaśnił.

Kiedy parametry życiowe dziecka zaczną się poprawiać, kiedy wróci wydolność nerek, jeśli nie będzie już wymagało respiratora - to oznacza, że stan dziecka się poprawił- powiedział nam ordynator Oddziału Chirurgicznego Szpitala Wojewódzkiego w Szczecinie.

Dziewczyna do końca życia będzie brała leki immunosupresyjne.