W najnowszym tomie swoich wspomnień były prezydent Rosji Borys Jelcyn pisze o dwóch kolejnych wojnach w Czeczenii: z lat 1994-1996 i następnej, rozpoczętej w sierpniu 1999 roku. Deklaruje się przy tym jako przeciwnik wojen.

W książce "Prezydencki maraton" były gospodarz Kremla nie wspomina o takim wydarzeniu, jak starcie Groznego z powierzchni ziemi w styczniu 1995 roku. "Dudajew zagrażał Rosji" - pisze Jelcyn o przyczynach wybuchu pierwszej wojny. Były prezydent Federacji Rosyjskiej zarzuca nieżyjącemu już pierwszemu prezydentowi Czeczenii, Dżoharowi Dudajewowi, że chciał tam stworzyć "szariacką republikę" i "kryminalną czarną dziurę". "Miejscowa władza sama pomagała bandytom", "bandytyzm stał się praktycznie legalnym sposobem zarabiania" - tak według Jelcyna było w Czeczenii. "Jeśli wypowie się wojnę bandytyzmowi i w jakimś jednym miejscu zwycięży, to może to zmienić sytuację pod względem przestępczości w całej Rosji" - tłumaczy motywy swego postępowania Jelcyn. Argumenty rosyjskiego prezydenta nie są nowe. Rosyjska oficjalna propaganda używała ich zarówno w czasie pierwszej, jak i obecnej wojny w Czeczenii.

W swych wspomnieniach Jelcyn chwali swego następcę, Władimira Putina: twierdzi na przykład, że jeszcze pół roku przed wybuchem wojny wiedział, że to właśnie Putin obejmie po nim urząd. Skądinąd wiadomo, iż w listopadzie 1999 roku ówczesny prezydent Rosji chciał zdymisjonować ówczesnego premiera. Po stronie Putina opowiedzieli się generałowie dowodzący w Czeczenii, grożąc zbiorową dymisją.

"Każda wojna ma swoich przeciwników. To dobrze, taka jest natura człowieka. Koniec końców, ja też jestem przeciwnikiem wojny. Władimir Putin też" - kończy Jelcyn.

00:00