Izraelskie helikoptery zaatakowały wczoraj wieczorem kilka celów w Strefie Gazy. Jak poinformowały źródła szpitalne w ataku rannych zostało co najmniej 55 osób. Akcja była odpowiedzią na palestyński atak moździerzowy na żydowskie osiedle Atzmona, w którym ciężko ranne zostało między innymi 10-miesięczne niemowlę.

Ranni to mieszkańcy Rafah, Gazy, oraz Chan Junes. Po zakończeniu ataku śmigłowców, strefę Gazy ostrzeliwała nadal artyleria izraelska. Akcja została przeprowadzona w kilka godzin po ataku moździerzowym na żydowskie osiedle Atsmona na południu strefy Gazy, w którym ranne zostały dwie osoby. Izraelskie źródła poinformowały, że atak śmigłowców był wymierzony w cele związane z palestyńskim aparatem rządowym w strefie Gazy, i że "zaatakowane cele są związane z akcjami terrorystycznymi przeciwko Izraelowi".

Sekretarz gabinetu palestyńskiego Tajeb Abdel Rahim zażądał po nalocie sił Izraela ochrony międzynarodowej dla Palestyńczyków. Izraelski premier Ariel Szaron potwierdził, że Palestyńczycy zmusili Izrael do zdecydowanych działań wojskowych. "Głównym celem rządu izraelskiego jest przywrócenie Izraelczykom bezpieczeństwa i będzie on nadal działać w tym kierunku" - głosi Szaron w komunikacie opublikowanym przez prezydium rządu Izraela.

00:10