W Izraelu zaostrzono środki bezpieczeństwa w obawie przed odwetem Hamasu. Izraelczycy zabili wczoraj dowódcę zbrojnych bojówek tej organizacji Salaha Szhade. Izraelska operacja wywołała falę krytyki na całym świecie, ponieważ zginęło w niej - poza Szhade - czternastu cywilów, w tym dziewięcioro dzieci.

Słowa krytyki popłynęły ze strony USA, Unii Europejskiej, państw arabskich i ONZ. Najostrzejsze oświadczenie wydała oenzetowska komisarz do spraw praw człowieka Mary Robinson:

W swym oświadczeniu Mary Robinson podkreśliła, że międzynarodowe prawa człowieka, a także zasady humanitarne kategorycznie zabraniają bezwzględnego zabijania cywilów, bez względu na to jak ważny militarnie cel jest atakowany - mówił rzecznik ONZ Fred Eckhard.

Władze Izraela wyraziły ubolewanie z powodu śmierci cywilów. Premier Ariel Szaron powiedział wręcz, że odwołałby akcję gdyby wiedział, że pociągnie ona za sobą taką ilość ofiar.

Jak donosi nasz stały korespondent na Bliskim Wschodzie, obecne nastroje w Izraelu najlepiej oddaje tytuł jednego z dzienników „Likwidacja i konsternacja”. Źródła rządowe twierdzą jednak, że tak zwana fizyczna eliminacja czołowych bojówkarzy będzie kontynuowana, gdyż Strefa Gazy jest głównym bastionem terroru, a Izrael nie chce wysyłać tam sił lądowych.

Rząd Szarona podważa twierdzenia władz Autonomii, że półtorej godziny przed atakiem Fatah, Hamas i Dżihad zgodziły się przerwać zamachy samobójcze. Jednocześnie jednak w Jerozolimie rośnie obawa, że likwidacja Szhade opóźni proces reform w Autonomii Palestyńskiej.

08:20