Minęły zaledwie dwa dni od gigantycznego pożaru hali magazynowej w Wólce Kosowskiej, a handel w ocalałych budynkach już trwa w najlepsze. Setki handlarzy, okrzyki, kartony z towarami, zapachy azjatyckiej kuchni - wszystko tak, jak wcześniej.

Wewnątrz hali nie widać żadnych oznak pożaru, który strawił magazyn z towarem wartym co najmniej kilka milionów dolarów. Najbardziej charakterystycznym obrazem są Chińczycy i Wietnamczycy przewożący na hulajnogach po 2-3 kartony towaru.

W setkach boksów jak dawniej można kupić skarpetki pakowane po 100 sztuk, jeansy za 12 zł, czy też buty po 15 złotych.

Nasz reporter zapytał jednego z Polaków, czy zauważył tu jakieś zmiany po wtorkowym pożarze: Wie pan jestem tutaj co 2 tyg., także w tej chwili wszystko jest normalnie.