"Kampania Sprawiedliwe Sądy wychodzi na przeciw potrzebom polskiego rządu i jest realizowana na jego prośbę" - powiedział w Sejmie wicepremier Piotr Gliński o niedawnej akcji plakatowej Polskiej Fundacji Narodowej. Do tej pory politycy PiS twierdzili, że rząd nie stoi za kampanią, aż do czasu czwartkowej wypowiedzi wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego.

To jest kampania, którą prowadzi fundacja, oczywiście na zlecenie rządu - podkreślił w swojej czwartkowej wypowiedzi marszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Z kolei wicepremier Piotr Gliński zapewniał w czwartek, że "nie jest to kampania rządowa, partyjna".

Dziś w Sejmie wicepremier i minister kultury najwyraźniej zmienił zdanie. Kampania jest realizowana na prośbę polskiego rządu i nie jest to nic wstydliwego - powiedział Piotr Gliński. Jak zaznaczył, Polska Fundacja Narodowa  jest "autonomiczną fundacją" i miała prawo podjąć decyzję o realizacji kampanii.

Wątek kampanii "Sprawiedliwe sądy" pojawił się podczas piątkowych głosowań nad projektem ustawy o Narodowym Instytucie Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Głos zabrał m.in. Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna), który zarzucił politykom PiS kłamstwo. Powinniście panowie między sobą, z panem marszałkiem Terleckim, ustalić kto kłamie, bo jeden z panów mówi, że kampania billboardowa jest rządowa, a drugi - że kampania absolutnie nie jest rządowa. Może ustalcie, panowie, między sobą kto mówi prawdę, bo niedobrze jest, że zarzuca pan, że posłowie kłamią, kiedy przykład idzie z góry, panie premierze - mówił Meysztowicz, zwracając się do wicepremiera. Piotr Gliński odpowiedział, że PFN jest "autonomiczną fundacją". Przyznał jednak, że przedsięwzięcie jest realizowane "na prośbę polskiego rządu". Ona jest w tym sensie rządowa, że wychodzi naprzeciw potrzebom polskiego rządu i jest realizowana na prośbę polskiego rządu. I nie ma w tym nic złego, że obywatelska instytucja realizuje tego rodzaju działania - przekonywał w Sejmie minister kultury. My to robimy z otwartą przyłbicą, nie zakłamujemy rzeczywistości - dodał.  Jak zauważył Piotr Gliński, fundacja ma w swoich celach statutowych ujęte działania na rzecz wizerunku Polski i miała prawo podjąć decyzję o przeprowadzeniu kampanii o reformie wymiaru sprawiedliwości.

Świrski o kampanii ws. sądownictwa: Będzie kosztować w sumie 19 mln zł. To żadna propaganda partyjna

"To żadna propaganda partyjna! To informowanie obywateli o tym, jak wygląda sytuacja i dlaczego ją trzeba zmienić" - powiedział 14 września, w Porannej rozmowie w RMF FM Maciej Świrski odnosząc się do kampanii billboardowej o reformie sądownictwa. Wiceprezes Polskiej Fundacji Narodowej w rozmowie z Robertem Mazurkiem dodał: "Wizerunek Polski, na skutek nieodpowiedzialnych działań pewnych mediów, został poderwany także w oczach obywateli. (...) Mówi się o Polsce jako o kraju niepraworządnym, w którym na przykład sędziowie mają być poddani władzy wykonawczej, co jest oczywistą nieprawdą. Trzeba się temu przeciwstawić". Jak podkreślił Świrski, ta akcja, jest częścią szerszego planu. "

"Połowa przypadków opisanych w kampanii Polskiej Fundacji Narodowej to kłamstwa"

Trudno powiedzieć, czy proces z Polską Fundacją Narodową byłby rzeczywiście dobrym rozwiązaniem - mówił w czwartek, w Popołudniowej rozmowie w RMF FM rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Waldemar Żurek. Przekonywanie opinii publicznej jest dla nas dzisiaj najważniejsze, dlatego że to społeczeństwo tak naprawdę może dzisiaj obronić niezawisłe sądy. Nie możemy liczyć na prokuraturę - zaznaczył. O proteście KRS ws. kampanii prowadzonej przez PFN sędzia Żurek mówił: "Myślę, że to jest głos: Obywatelu, zobacz, jaka jest prawda.

Mamy teraz takie zadanie, żeby każdy opisany (w kampanii PFN) przypadek - część już zidentyfikowaliśmy - odkłamywać - podkreślił rzecznik KRS. Jak zaznaczył: połowa przypadków opisanych w kampanii Polskiej Fundacji Narodowej to kłamstwa. Podam przykład sędzi, która ukradła spodnie. Osoba, która od 12 lat przebywa w stanie spoczynku, czyli na sędziowskiej emeryturze. Sądziła w bardzo ciężkim wydziale najtrudniejsze sprawy karne, przechodzi załamanie nerwowe - czasem ta praca po prostu emocjonalnie nas przerasta - wpada w ciężką chorobę, która trwa do dzisiaj. I tą osobę pokazuje się dzisiaj jako złodziejkę spodni - nie patrząc na to, że od 12 lat nie pracuje czynnie i jest po prostu ciężko chora. I to jest obrzydliwe - tłumaczył w czwartek w RMF FM Waldemar Żurek.

(ug)