Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska powiedziała rzeczy, za które powinna zostać pozwana; ja nie marnuję swojego życia na procesy sądowe, ale to jest absolutna nieprawda, jej insynuacje są po prostu nieprawdziwe - powiedział w piątek poseł Zbigniew Girzyński, mówiąc o powodach swojego odejścia z PiS.

Posłowie Zbigniew Girzyński, Małgorzata Janowska i Arkadiusz Czartoryski ogłosili w piątek, że opuszczają klub PiS i poinformowali, że powołają w Sejmie koło "Wybór Polska". Klub PiS liczył dotąd 232 osób. Po odejściu tej trójki posłów będzie liczył 229 osób, więc formalnie klub PiS traci większość w Sejmie.

Do tej decyzji trojga posłów odniosła się rzeczniczka PiS Anita Czerwińska na konferencji prasowej. Oceniła, że odejście posłów z klubu PiS to ich nagła decyzja. Przekonywała, że może mieć ona związek z prowadzonymi wobec tych posłów postępowaniami, a rząd nadal ma stabilną większość.

Pytany w TVN24 o te sugestie Czerwińskiej, Girzyński powiedział: Pani Czerwińska powiedziała rzeczy, za które powinna zostać pozwana. Ja nie marnuję swojego życia na procesy sądowe. To jest absolutna nieprawda, (Czerwińska) po prostu kłamie.

Media informowały, że funkcjonariusze CBA przeszukali we wtorek warszawskie biuro R4S, agencji PR Adama Hofmana, byłego rzecznika PiS, a Biuro interesuje się umowami R4S m.in. z państwowymi Azotami.

Pytany czy ma z Hofmanem kontakty, Girzyński potwierdził. Miałem przyjemność z nim współpracować także w czasach gdy nie byłem parlamentarzystą i podobnie jak on także prowadziłem działalność biznesową. Uważam, że to jest świetna agencja PR, z której rad korzystało przede wszystkim bardzo wielu prywatnych przedsiębiorców. Nic nie wiem na temat związków akurat tej firmy, bo nie byłem jej pracownikiem, co nie oznacza, że z nią nie współpracowałem, bo współpracowałem na zasadach partnerskich. Nic nie wiem na temat jej związków ze spółkami skarbu państwa - powiedział Girzyński.

Natomiast insynuacje pani Czerwińskiej są po prostu nieprawdziwe, myślę, że zresztą nie tylko niesprawiedliwe i nieprawdziwe w stosunku do mnie, ale obawiam się, że także w stosunku do tej firmy - dodał.

Pytany, czy w takim razie prokuratura jest wykorzystywana, by go nastraszyć, Girzyński powiedział, że nie jest w stanie tego wykluczyć.

Na pytanie od kiedy planował wyjście z partii i kiedy o tym poinformował, poseł powiedział, że rozmowy były prowadzone już od pewnego czasu. Nie od dwóch dni - zastrzegł. Stworzenie trzyosobowego koła z takiego monolitu jak PiS, jest operacją polityczną, która trwała ładnych kilka tygodni. Poczucie pozostawienia ideałów sprawiły, że u mnie, posła Czartoryskiego i pani poseł Janowskiej, to rozczarowanie było na tyle silne, że postanowiliśmy się rozstać i mówić głośno o sprawach, które nam się nie podobają - mówił poseł.

Podkreślał, że polityka jest sztuką kompromisu. Szliśmy na daleko idące kompromisy. To, co rozwiało nasze wątpliwości, to propozycje w tzw. Polskim Ładzie. Jeżeli czytamy, że drobni przedsiębiorcy będą musieli się składać na całą koncepcję ekonomiczną, a beneficjentami będą państwowe spółki, względnie wielkie korporacje, to naszej zgody być nie może (...) nie może być tak, by ludzie musieli płacić podatki niewyobrażalne - wyjaśnił Girzyński.

Jak dodał, z wiedzy jaką posiada, to poczucie odejścia od ideałów towarzyszy wielu osobom w PiS. Zachęcamy je do dołączenia do nas - powiedział.

Girzyński przyznał, że były osoby, które namawiały go, by został w partii, nie rozmawiał jednak z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Stwierdził, że odejście z PiS jest dla niego niezwykle trudne. Być może ktoś liczył, że skoro raz się sparzyłem, to takiej odwagi we mnie nie będzie. Jeżeli widzę, że coś nie idzie w dobrą stronę, to warto zaryzykować, bo Polska jest tego warta i chcemy stworzyć alternatywę, by rozmawiać z każdym - mówił. Przekonywał też, że widzi potrzebę, by budować "realną, zdrową polską centroprawicę".

Pytany, jak się zachowa jego koło w przypadku konstruktywnego wotum nieufności dla obecnego premiera, odpowiedział, że wszystko zależy od tego, kto taki wniosek złoży i kogo zaproponuje jako premiera. Zaznaczył, że takiego poparcia nie wyklucza, ale nie "na zasadzie takiego szantażu", że np. KO zgłosi taki wniosek i będzie oczekiwać dla niego bezwarunkowego poparcia. Podkreślał, że "jeśli opozycja, której skromnym trzyosobowym elementem są oni chce rzeczywiście wprowadzić pewną alternatywę, to musi ze sobą rozmawiać".

Pytany, czy może pomyśli o dołączeniu do PSL czy też współpracy z tym klubem, Girzyński ocenił, że "to bardzo rozsądne środowisko, z którym miło się zawsze i rozsądnie rozmawia".

Padło też pytanie, czy na decyzję o odejściu nie wpłynęło zawieszenie go przez PiS w związku z tym, że zaszczepił się wcześniej jako pracownik Uniwersytetu Medycznego. Girzyński odpowiedział, że został dwa tygodnie temu "odwieszony" i nigdy nie przedkłada przyczyn osobistych nad sprawy publiczne.