Zajęcia z wychowania do życia w rodzinie powinny być dla uczniów obowiązkowe - uważa pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara. Zwróciła się już w tej sprawie do minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Obecnie o udziale dzieci w tych zajęciach decydują rodzice.

Fuszara zwraca uwagę, że obowiązek udziału w zajęciach wynika z zapisu ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży. Zapis ten mówi, że do programów nauczania szkolnego wprowadza się wiedzę m.in. o życiu seksualnym człowieka, o wartości rodziny i środkach świadomej prokreacji. Sposób nauczania i zakres treści - zgodnie z ustawą - jest określany przez ministra edukacji w rozporządzeniu.

Według pełnomocniczki, zawarte w ustawie upoważnienie do tych działań nie zawiera wszystkich elementów gwarantujących konstytucyjność przepisu. Zgodnie z art. 92 konstytucji, każde upoważnienie do wydania rozporządzenia musi wskazywać: organ, który to rozporządzenie wydaje, kwestie do uregulowania oraz wytyczne dotyczące treści rozporządzenia. Według Fuszary, w przypadku ustawy o planowaniu rodziny brakuje szczegółowych wytycznych, a rozporządzenie jest zbyt ogólne.

Zdaniem pełnomocniczki, udział uczniów w zajęciach z wychowania do życia w rodzinie powinien być obowiązkowy, bo ustawa o planowaniu rodziny nie zawiera żadnych przepisów umożliwiających uczniom bądź ich rodzicom dowolność w składaniu oświadczeń woli ws. udziału w zajęciach. Pełnomocniczka wychodzi z założenia, że jeżeli o udziale w zajęciach mieliby decydować rodzice, byłoby to zapisane w ustawie.

W grudniu 2013 roku Joanna Kluzik-Rostkowska mówiła, że zanim zostanie podjęta decyzja o lekcjach dotyczących seksualności w szkole, trzeba zrobić badania dotyczące m.in. tego, skąd młodzież czerpie wiedzę na temat seksu. Według niej, wchodzącym w dorosłość młodym ludziom trzeba przekazać wiedzę, która pozwoli im uniknąć sytuacji ryzykownych, ale należy też uszanować autonomię rodziny, m.in. jej poglądy religijne. "Gazeta Wyborcza" pisała wówczas, że minister zastanawia się nad wprowadzeniem kilku ścieżek edukacyjnych na ten temat i możliwości wyboru jednej z nich.

Ankieta "Pontonu": Nierzetelna, nacechowana ideologicznie wiedza przekazywana w nudny sposób

Z niedawnego badania internetowego Grupy Edukatorów Seksualnych "Ponton" (na ankietę odpowiedziały 3363 osoby w wieku 11-30 lat) wynika, że młodym ludziom brakuje wiedzy na temat seksu, dojrzewania i antykoncepcji, a informacje na ten temat, przekazywane na zajęciach z wychowania do życia w rodzinie, są nierzetelne.

Większość uczestników ankiety (89 procent) uznała, że zajęcia z edukacji seksualnej są w szkołach potrzebne - ich zastrzeżenia budzi jednak sposób, w jaki wiedza ta jest przekazywana. Problemy, na jakie najczęściej wskazywano w ocenach doświadczeń z edukacją seksualną w szkole, to: niekompetentni prowadzący, organizowanie zajęć w niedogodnych dla uczniów terminach, np. po lekcjach, załatwianie na nich bieżących spraw niezwiązanych z tematem zajęć, a przede wszystkim nierzetelna, nacechowana ideologicznie wiedza przekazywana w nudny sposób.

Obecnie zajęcia z wychowania do życia w rodzinie prowadzone są w klasach V-VI szkół podstawowych, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych: w każdej klasie po 14 godzin, w tym po 5 godzin z podziałem na grupy dziewcząt i chłopców. O tym, czy uczniowie uczestniczą w zajęciach, decydują rodzice. Edukacja seksualna jest tylko jednym z elementów tych zajęć. Sposób ich prowadzenia oraz zakres przekazywanej na nich wiedzy jest krytykowany przez edukatorów seksualnych i środowiska liberalne.