"Obecna sytuacja w Polsce, pamięć historyczna z czasów komunizmu oraz osobiste doświadczenia z czasów "Solidarności" i dramatycznego dla naszego państwa stanu wojennego są powodem, dla którego nie stawię się na wezwanie władzy stawiającej się ponad prawem" - oświadczył Władysław Frasyniuk. I tak też zrobił. Były opozycjonista tłumaczył swoją decyzję, oskarżając jednocześnie Prawo i Sprawiedliwość o "zdetonowanie filarów demokratycznego państwa prawa".

Władysław Frasyniuk, zgodnie z zapowiedzią, nie stawił się w warszawskiej prokuraturze, gdzie miał usłyszeć zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej policjanta. Chodzi o zdarzenie z czerwca zeszłego roku, gdy były działacz Solidarności brał udział w kontrmanifestacji podczas miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Frasyniuk twierdzi, że zarzuty, to rodzaj politycznych represji.

Oficjalnie prokuratura sprawdza teraz, czy dotarło do niej w jakikolwiek sposób jakieś usprawiedliwienie nieobecności - chociażby zwolnienie lekarskie. Jeśli nie - śledczy podejmą kroki przewidziane w kodeksie postępowania karnego. Na razie nie chcą precyzować jakie, ale wśród możliwości przewidzianych przez prawo jest nawet zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie.

W oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku przez Magdę Dobrzańską-Frasyniuk, Władysław Frasyniuk zapowiedział, że nie stawi się w prokuraturze. Jak napisał, powodem takiej decyzji jest "obecna sytuacja w Polsce, pamięć historyczna z czasów komunizmu oraz osobiste doświadczenia z czasów "Solidarności" i dramatycznego dla naszego państwa stanu wojennego".

Były opozycjonista twierdzi również, że "partia rządząca zdetonowała filary demokratycznego państwa prawa, które w demokratycznych warunkach stanowią ochronę i gwarancję uczciwości państwa wobec obywateli". Jego zdaniem "w latach 2015-17 Polska i Polacy zostali pozbawieni podstawowych konstytucyjnych praw i instytucji", wymieniając między innymi Trybunał Konstytucyjny.

"Mamy do czynienia z państwem policyjnym, państwem bezprawia"

Nie stawię się w prokuraturze. Zdania nie zmieniłem - przyznał Władysław Frasyniuk w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Bartłomiejem Paulusem. Uważam, że jak mamy do czynienia z państwem policyjnym, państwem bezprawia, państwem, którego obywatelom odbierane są prawa i swobody obywatelskie, to obywatel powinien to demonstrować i odmawiać współpracy z władzą, która nie ma legitymacji demokratycznej ani prawnej - przyznał.

10 czerwca na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób zakłóciło obchody miesięcznicy smoleńskiej. Siadając między innymi na jezdni próbowali zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki. Policja usunęła kontrmanifestantów, wśród których był właśnie Władysław Frasyniuk. 

(ł+j.)