Dziekani wydziałów prawa 9 polskich uniwersytetów krytykują we wspólnym stanowisku planowane zmiany w polskim sądownictwie. Ich zaniepokojenie budzi m.in. projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Markiem Balawajdrem dziekan Wydziału Prawa UJ prof. Jerzy Pisuliński mówi o "kilku istotnych" zastrzeżeniach do tego projektu. Wymienia wśród nich uprawnienie ministra sprawiedliwości do powoływania sędziów Sądu Najwyższego. "Przynajmniej częściowo skład Sądu Najwyższego będzie wskazany przez ministra sprawiedliwości. Natomiast minister sprawiedliwości nie ma w konstytucji zapisanych żadnych uprawnień, jeżeli chodzi o powoływanie sędziów sądów powszechnych czy Sądu Najwyższego" - podkreśla prof. Pisuliński. Alarmuje również, że proponowane w PiS-owskim projekcie "rozstrzygnięcia będą mogły być podważane przed sądami - również europejskimi: chodzi tu o Europejski Trybunał Praw Człowieka".

Dziekani wydziałów prawa 9 polskich uniwersytetów krytykują we wspólnym stanowisku planowane zmiany w polskim sądownictwie. Ich zaniepokojenie budzi m.in. projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Markiem Balawajdrem dziekan Wydziału Prawa UJ prof. Jerzy Pisuliński mówi o "kilku istotnych" zastrzeżeniach do tego projektu. Wymienia wśród nich uprawnienie ministra sprawiedliwości do powoływania sędziów Sądu Najwyższego. "Przynajmniej częściowo skład Sądu Najwyższego będzie wskazany przez ministra sprawiedliwości. Natomiast minister sprawiedliwości nie ma w konstytucji zapisanych żadnych uprawnień, jeżeli chodzi o powoływanie sędziów sądów powszechnych czy Sądu Najwyższego" - podkreśla prof. Pisuliński. Alarmuje również, że proponowane w PiS-owskim projekcie "rozstrzygnięcia będą mogły być podważane przed sądami - również europejskimi: chodzi tu o Europejski Trybunał Praw Człowieka".
Siedziba Sądu Najwyższego /Jacek Turczyk /PAP

Jedno z zastrzeżeń wobec proponowanych zmian w Sądzie Najwyższym dotyczy samej procedury prac nad nimi.

Projekt dotyczy organu konstytucyjnego o bardzo istotnym znaczeniu dla funkcjonowania państwa. Sąd Najwyższy wyraża opinie co do prawidłowości przeprowadzonych wyborów, referendów, rozpatruje zastrzeżenia, skargi na procedurę wyborczą. Prezes SN przewodniczy także Trybunałowi Stanu. (...), a Sąd Najwyższy to sąd ostatniej instancji w sprawach, w których przysługuje skarga kasacyjna - wylicza w rozmowie z RMF FM prof. Jerzy Pisuliński, dziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, i podkreśla: A zatem, ze względu na tak ważną rolę Sądu Najwyższego w państwie, proces stanowienia nowej ustawy o SN powinien odbywać się maksymalnie transparentnie, przy możliwości publicznego wyrażania opinii przez organa do tego powołane: przez SN, który dzisiaj ma jeszcze możliwość wyrażenia opinii, przez KRS, przy możliwości składania przez inne organizacje - chociażby pozarządowe - swoich uwag do takiego projektu.

Tymczasem w przypadku projektu ustawy o Sądzie Najwyższym - zwraca uwagę prof. Pisuliński - "proces konsultacji społecznych został pominięty ze względu na wniesienie tego projektu jako poselskiego".

Ten projekt budzi różnego rodzaju zastrzeżenia - kontynuuje dziekan Wydziału Prawa UJ - przy czym chodzi przede wszystkim o naruszenie kompetencji organów konstytucyjnych - Krajowej Rady Sądownictwa i prezydenta - co do powoływania sędziów: w tym wypadku sędziów Sądu Najwyższego, dlatego że minister sprawiedliwości zyskuje istotny wpływ na to, kto będzie sprawował (tę) funkcję.

Prof. Pisuliński zwraca uwagę, że "projektowana ustawa przewiduje przesunięcie wszystkich obecnych sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku - chyba że minister sprawiedliwości wskaże tych sędziów, którzy nadal będą mogli orzekać jako sędziowie Sądu Najwyższego". Jeżeli zatem projekt zakłada, że to jest nowy sąd, ponieważ jego istotne kompetencje są zmienione - co nie do końca jest prawdą - to w takim razie  oznacza to, że częściowo przynajmniej skład Sądu Najwyższego będzie wskazany przez ministra sprawiedliwości. Natomiast minister sprawiedliwości nie ma w konstytucji zapisanych żadnych uprawnień, jeżeli chodzi o powoływanie sędziów sądów powszechnych czy Sądu Najwyższego - podkreśla dziekan.

Prof. Pisuliński zwraca także uwagę na możliwe prawne konsekwencje wejścia w życie proponowanych przez Prawo i Sprawiedliwość zapisów.

Jeżeli przy powoływaniu Sądu Najwyższego dostrzegamy problem związany z konstytucyjnością powołania sędziów oraz zgodnością proponowanych przepisów m.in. z konstytucyjnym prawem do rozpatrzenia sprawy przez niezawisły, niezależny sąd, to w takim razie tego typu rozstrzygnięcia będą mogły być podważane w dalszym ciągu przed sądami - również europejskimi - alarmuje dziekan Wydziału Prawa UJ i wyjaśnia: Chodzi tu o Europejski Trybunał Praw Człowieka, dlatego że te standardy, które mamy zapisane w konstytucji, mają swoje odpowiedniki w Europejskiej konwencji praw człowieka.

W rozmowie z Markiem Balawajdrem prof. Pisuliński przyznaje ponadto, że jeśli projekt ustawy o Sądzie Najwyższym i projekty ustaw przyjęte już przez parlament, a obecnie czekające na podpis prezydenta: o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustroju sądów powszechnych wejdą w życie, to "niewątpliwie podręczniki do prawa konstytucyjnego trzeba będzie napisać w dużej części od nowa".

Przeczytaj pełną treść stanowiska dziekanów wydziałów prawa ws. poselskiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym >>>>

Z opublikowanego w poniedziałek wieczorem wstępnego harmonogramu obrad Sejmu podczas rozpoczynającego się we wtorek trzydniowego posiedzenia wynika, że pierwsze czytanie projektu ustawy o Sądzie Najwyższym zaplanowane zostało na środę.


(e, ph)