Co dziesiąte dziecko nie ma szansy porządnie umyć rąk w szkolnej łazience - alarmuje "Rzeczpospolita". Sytuacja ma się zmienić od 1. września wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. To efekt rozporządzenia Minister Edukacji Katarzyny Hall.

Każda szkoła ma być zaopatrzona w bieżącą ciepłą i zimną wodę oraz środki higieny osobistej. Odpowiedzialność za to spada na dyrektorów placówek oświatowych i samorządy. Oznacza to, że niektóre, zwłaszcza starsze, obiekty muszą zostać wyremontowane podczas wakacji.

Powinno to być standardem w każdej polskiej szkole. Niestety, jak wykazały kontrole, 10,64 proc. wszystkich uczniów nie ma w szkole możliwości umycia rąk w ciepłej wodzie - mówi "Rzeczpospolitej" Alina Sarnecka z MEN.

To efekt wieloletnich zaniedbań i lekceważenia problemu. Najczęściej ciepłej wody nie ma w szkołach, które mieszczą się w starych budynkach projektowanych bez dopływu ciepłej wody. Gorzej jest na terenach wiejskich i podmiejskich, ale i w miastach trafiają się takie placówki - wyjaśnia Jan Orgelbrand, zastępca głównego inspektora sanitarnego. Dodaje, że przy remontach takich budynków dla szkół ważniejsze zawsze były wymiana okien czy załatanie przeciekającego dachu.