Chorwaci i chorwackie media w ostatnich dniach żyły nie tylko drugim miejscem zdobytym przez ich drużynę piłkarską na mundialu, ale także historią naszego rodaka, który traci wzrok i wybrał się na rowerze z Polski, by zobaczyć jeszcze Adriatyk. Ta historia tak poruszyła Chorwatów, że zafundowali mu tygodniową wycieczkę po najpiękniejszych miejscach swojego kraju. Wszędzie jest goszczony jak król, a Chorwaci rozpoznają go nawet na ulicy.

Pan Marcin ma 38 lat i pochodzi z Nowego Targu. Ma bardzo poważną wadę wzroku, która niestety ciągle się pogłębia. Traci wzrok, ale nie traci hartu ducha.

Oglądał w internecie filmy z Chorwacji i postanowił, że musi zobaczyć to na własne oczy, póki jeszcze może. Nie miał pieniędzy na autobus czy pociąg, więc wsiadł na rower i popedałował na południe.

W rozmowie z dziennikarzem RMF FM wspomina, że było ciężko, kiedy jechał 100 kilometrów przez słoneczniki na Węgrzech w 40-stopniowym upale, czy kiedy potężna burza już w Chorwacji zalała mu namiot.

Ostatnie 30 kilometrów do Zagrzebia postanowił przejechać pociągiem. Na dworcu spotkał go nasz rodak - pan Łukasz, który przyjechał do rodziny.

Zobaczyłem rowerzystę, który w trudem taszczył swój rower wraz z całym balastem i ekwipunkiem - wspomina pan Łukasz - Miał polska flagę wetkniętą w rower. Podszedłem do niego i zapytałem, czy potrzebuje pomocy. Poszukiwał tylko informacji turystycznej. Szybko wyjaśnił, że jest niedowidzący z bardzo mocną wadą wzroku, że przyjechał na rowerze z Nowego Targu. Byłem w szoku. Szukał campingu, mówił, że ma namiot ze sobą, jedzenie i kuchnię - coraz bardziej szokujące informacje - jak to w ogóle jest możliwe - pomyślałem.

Było już późno i nie można było znaleźć żadnego noclegu dla Marcina, więc pan Łukasz zabrał go do siebie. O tej historii dowiedziała się szybko jego szwagierka Anamarija.

Ujęła nas ta historia, że człowiek z takim inwalidztwem sam, bez żadnej pomocy jest w stanie przejechać tyle kilometrów na rowerze. A że jesteśmy rodziną, która z natury pomaga, to postanowiliśmy także i jemu pomóc. Zwłaszcza, że on wytyczył sobie taką trasę, najprostszą z jego punktu widzenia, ale która nie obejmowała najpiękniejszych miejsc Chorwacji. Po prostu nie wiedział, że tam, gdzie on chce jechać, to nie są te miejsca najbardziej warte zobaczenia. Dlatego postanowiliśmy, że musi zobaczyć te najpiękniejsze miejsca w kraju, do którym byłoby mu ciężej dotrzeć rowerem. I tak to się wszystko rozkręciło - opowiada Anamarija.

Chorwatka zamieściła post w mediach społecznościowych, który w krótkim czasie zobaczyło przeszło tysiąc osób. Zainteresowały się tym także lokalne media. Jedna z chorwackich gazet internetowych, która opisała tę historię, postanowiła ufundować Marcinowi tygodniową wycieczkę po Chorwacji. Zobaczył Plitvice, parki narodowe Chorwacji, wybrzeże z wyspami, chorwaccy ratownicy górscy zaproponowali, że przewiozą go specjalną kolejką linową, która służy im do zwożenia rannych turystów. Do Zagrzebia z Dubrownika wróci samolotem.

Pan Marcin stał się w Chorwacji prawdziwym celebrytą, jest wożony, goszczony, a ludzie poznają go nawet na ulicach i witają się z nim.

Byłam zszokowana takim odzewem - mówi Anamarija - Przekonałam się, jak wiele dobrych ludzi jest w Chorwacji i w Polsce.

Pan Marcin jest w tej chwili w podróży swojego życia. Udało nam się porozmawiać z nim przez telefon w momencie, kiedy wsiadał na statek, który ma go zabrać na kolejną wycieczkę.

Maciej Pałahicki RMF FM: Gdzie pan teraz jest i co pan jeszcze planuje?

Marcin Żarnecki: Jestem na południu Chorwacji w Parku Narodowym Telašćica w archipelagu Kornatów. Widziałem wcześniej Plitvice, byłem w Rijece, wczoraj miałem okazję zobaczyć Zadar. Wiele pięknych miejsc w Chorwacji.

Czyli pana marzenie właściwie się spełniły?

Tak, jak najbardziej. I jeszcze z pewnością coś zobaczę. Bo ja się z dnia na dzień dowiaduję o ciekawych miejscach, które będę miał okazję zobaczyć.

Słyszałem, że Chorwaci pana ugościli...

Niesamowicie, to są naprawdę wspaniali ludzie, tak jak ich kraj. To są anioły na ziemi.  Zakochałem się w tym kraju. Ponieważ jestem muzykiem, będę chciał tutaj grać koncerty. Niesamowite, piękne rzeczy tu zwiedzam. Jestem pod wielkim wrażeniem. Nie wiem nawet, jak to ująć. Namalowałem dla nich obrazy. Jak wrócę w piątek do Zagrzebia, pojadę do tych wszystkich organizatorów mojej wyprawy i wręczę im obrazy. Mimo mojej dużej wady wzroku, ja też maluję. A po prostu nie wiem, jak to ująć, brakuje mi słów.  To jest niesamowite, co może człowiek dla drugiego człowieka zrobić. Niech pan przekaże wszystkim, że Chorwaci to są wielcy ludzie i niesłychanie gościnni. Niesamowity, kochany naród. Chciałby się w tym kraju artystycznie rozwijać. Plastycznie i muzycznie, bo gram też na dudach, fletach, cymbałach huculskich i fortepianie. Chciałbym to wszystko przelać na papier i wyrazić w muzyce.

Ale jak to się stało, że pan na rowerze pojechał taki kawał świata, mimo tak dużej wady wzroku?

To jest już moja szósta wyprawa. Bardzo chciałem zobaczyć Adriatyk, bo coraz szybciej słabnie mi wzrok. A to co człowiek zobaczy, to zostaje w pamięci. Podjąłem więc decyzję: w końcu rower to też jest świetna sprawa - przygoda, walka z samym sobą. Były oczywiście kryzysy: słoneczniki przez sto kilometrów na Węgrzech, upał 40 stopni. Leje się ze mnie. Ale pomyślałem: kurczę, dam radę, też się w ten słonecznik zamienię, ale dam radę.

Kiedy usłyszałem o pana historii, nie mogłem w to uwierzyć.

Wielu ludzie jest zdziwionych, także moi przyjaciele z Nowego Targu. Niesamowite rzeczy się dzieją, ja sam w to nie wierzę. Niech mnie pan ugryzie w lewe ucho.

A pańskiego wzroku nie da się uratować?

W różnych klinikach już byłem. Ja już przywykłem do tego. Czasami sobie myślę, że może gdyby miał dobry wzrok, to nie miałby innych talentów. Za to mam malarstwo i muzykę. To mi daje niesamowitą siłę, choćby do podróży rowerowych. Wsiada pan na rower, zostawia wszystko za sobą i jedzie pana walczyć z własnym organizmem, ze słabościami - po przygody. Różne sytuacje mnie spotykały. Jak Prelogu już w Chorwacji. W nocy potężna burza zalała mi namiot, musiałem wyjść i zwinąć go. Takie proste rzeczy, a dają wyzwanie.

To życzymy miłego zwiedzania i jeszcze więcej pięknych wrażeń.

Dziękuję bardzo. Wszystkiego dobrego dla całej redakcji i słuchaczy RMF FM. Przywiozę Wam może trochę słońca, bo tu pogoda jest cały czas fantastyczna, a słyszę, że w Polsce pada. 

(j.)