Policja zatrzymała dwóch 13-latków, mieszkańców Bytomia w związku z wielkim sobotnim pożarem składowiska odpadów tekstylnych w Bytomiu. W akcji gaśniczej brało udział 27 zastępów strażaków. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia śledczych, według których chłopcy podpalili odpady, zajmie się nimi sąd rodzinny.

Informację o  zatrzymaniu podejrzanych przekazał w czwartek asp. sztab. Rafał Wojszczyk z bytomskiej komendy. W wyniku intensywnej pracy śledczych z bytomskiej komendy oraz analizy zebranego materiału dowodowego już we wtorek zatrzymani zostali sprawcy podpalenia. Podpalaczami okazali się dwaj mieszkańcy Bytomia - powiedział.

Zatrzymani chłopcy mówili, że doszło do przypadkowego zaprószenia ognia i według prokuratury nic nie wskazuje na to, że doszło do celowego podpalenia. Była to jakaś forma wygłupów, zabawy. Został podpalony plastikowy grzebień, ponieważ temperatura spowodowała topienie się tego grzebienia, został upuszczony, wskutek czego zajęły się sprasowane tekstylia. Pożar zaczął się rozprzestrzeniać i nastolatkowie uciekli - opisywał prokurator rejonowy w Bytomiu Marek Furdzik.

Prokuratura będzie nadal wyjaśniała, czy tekstylia były składowane przy ul. Łokietka zgodnie z przepisami. Prezydent Bytomia Mariusz Wołosz, który wraz ze swoimi zastępcami był na miejscu pożaru w trakcie akcji gaśniczej, już w sobotę poinformował, że decyzja zezwalająca na składowanie tam odpadów została cofnięta ponad miesiąc temu, a firma dzierżawiąca teren była zobowiązana do uprzątnięcia zgromadzonych na terenie dawnej fabryki tekstyliów. Procedury w tej sprawie trwały przez kilka miesięcy, jednak ostatecznie odwołanie przedsiębiorcy zostało odrzucone, a odpady miały być już we wrześniu usunięte.

Ogromy pożar w Bytomiu

Pożar wybuchł w sobotę po południu w na terenie dawnej fabryki ceramiki budowlanej przy ulicy Łokietka w Bytomiu, w dzielnicy Stroszek. Pod zadaszeniem były tam składowane odpady tekstylne, spakowane w worki z tworzyw sztucznych i ułożone w wysokie na 5-8 metrów sterty. Ogień objął powierzchnię o wymiarach 30 na 50 metrów.

Jak poinformował mł. ogniomistrz Wojciech Krawczyk, w sobotę w akcji gaśniczej uczestniczyło w sumie 87 strażaków z 31 zastępów zawodowej i ochotniczej straży pożarnej. Ratownicy gasili pożar wodą; pracowali w bardzo wysokiej temperaturze i w warunkach silnego zadymienia - słup gęstego, czarnego dymu widać było z wielu kilometrów. W sobotę wieczorem pożar został opanowany.

Według informacji straży pożarnej, pożar nie stanowił zagrożenia dla okolicznych zabudowań i mieszkańców, nie było też potrzeby ewakuacji. Zanieczyszczenie powietrza było na bieżąco monitorowane przez strażaków z jednostki ratownictwa chemiczno-ekologicznego, którzy potwierdzili, że wśród płonących odpadów nie było toksycznych materiałów.