Przedszkolanka z Bydgoszczy, która nie dopilnowała 2,5-letniego chłopca, straciła pracę - ustalił reporter RMF FM Tomasz Fenske. Malec wyszedł sam, niezauważony, z przedszkola. Na błąkające się dziecko zwróciła uwagę przechodząca w pobliżu kobieta. Zawiadomiła policję i została z nim do czasu przyjazdu funkcjonariuszy.

Zawiniła opiekunka, która wyszła z dziećmi na plac zabaw. 2,5-letni chłopiec sam opuścił ogródek. Przedszkolanki dopiero kilka minut później zorientowały się, że jednego dziecka brakuje.

Na szczęście chłopcu nic się nie stało. Policja prowadzi postępowanie w kierunku narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia. Przedszkole kontroluje też kuratorium oświaty. Nowa, niepubliczna placówka działa dopiero trzeci dzień.

Rozmowa z dyrektorem niepublicznego przedszkola przy ulicy Śląskiej w Bydgoszczy, Piotrem Echaustem:

Piotr Echaust: Zawiniła pani nauczycielka, która źle policzyła dzieci wracające z placu zabaw.

Tomasz Fenske: Źle policzyła czy nie policzyła?

Panie twierdzą, że liczyły dzieci, mnie przy tym nie było. Zorientowały się dopiero wchodząc do sali przedszkola, że jednego dziecka brakuje.

Dużo czasu minęło, zanim odebraliście dziecko?

Około godziny wszystko trwało - od momentu, kiedy panie zauważyły, aż my dotarliśmy na posterunek, gdzie było dziecko. Jedyne usprawiedliwienie, że to był pierwszy dzień działania placówki. Panie nie znały tych dzieci fizycznie. To jedynie może je usprawiedliwiać. Natomiast niewątpliwie zawiniła tutaj osoba i poniosła tego konsekwencje.