77-latka z Krakowa - chcąc chronić swoje oszczędności - za namową oszustów pojechała taksówką aż do Łodzi. Tam wrzuciła pieniądze do kosza na śmieci. W sumie straciła ponad 20 tys. złotych – poinformował rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.

Jak podaje policja, na telefon stacjonarny poszkodowanej zadzwoniła najpierw kobieta utrzymująca, że jest jej siostrzenicą, a potem mężczyzna przedstawiający się jako funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego. Fałszywy policjant poinformował starszą panią o próbie kradzieży oszczędności z jej konta.

Aby zapobiec utracie pieniędzy, kobieta przekonana, że uczestniczy w tajnej akcji policji, udała się do banku, gdzie podjęła pieniądze i pojechała taksówką we wskazane przez fałszywego policjanta miejsce, to jest z Krakowa aż do Łodzi, gdzie do kosza na śmieci przy jednej z ulic wrzuciła 18 tys. złotych. Straty jakie poniosła, łącznie z rachunkiem za taksówkę wyniosły ponad 20 tys. złotych - poinformował Gleń.

Inna krakowianka straciła w ostatnich dniach biżuterię o wartości 3,8 tys. złotych. Zadzwonił do niej mężczyzna podający się za pracownika banku i oświadczył, że z jej konta skradziono 30 tys. złotych. W kolejnej rozmowie rzekoma policjantka potwierdziła ten fakt i poleciła kobiecie, z uwagi na to, że może ona paść również ofiarą kradzieży we własnym mieszkaniu przygotować kosztowności, jakie ta miała w domu i przekazać je osobie, która się po nie zgłosi.

Policjanci ostrzegają, że oszuści, którzy próbują zwieść seniorów są coraz bardziej zdeterminowani i przebiegli. Wiedząc, że starsze osoby mogą znać już metodę kradzieży "na wnuczka" ciągle szukają nowych sposobów na uśpienie czujności ofiary. Funkcjonariusze przypominają, że zasada ograniczonego zaufania do nieznajomych powinna obowiązywać nie tylko dzieci, ale także dorosłych.