Zabójstwa, tortury, maltretowanie więźniów, zburzenie setek domów, czasem nawet zanim opuścili je mieszkańcy - to jedynie niektóre z długiej listy zarzutów przedstawionych Izraelowi przez międzynarodową organizację obrony praw człowieka Amnesty International. W swym najnowszym raporcie organizacja podkreśla, że dysponuje dowodami na temat zbrodni wojennych popełnionych w palestyńskich miastach Dżeninie i Nablusie przez armię izraelską wiosną tego roku.

W komunikacie sztabu izraelskiej armii napisano natomist, że ofensywa na palestyńskie miasta była przeprowadzona w obronie własnej. Jej celem miało być niedopuszczenie do nowej fali zamachów terrorystycznych. Izraelscy żołnierze mieli robić wszystko, by oszczędzić ludność cywilną.

Na raport Amnesty International odpowiedział Deniel Taub, przedstawiciel izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych: W ciągu ostatnich dwóch lat w wyrachowanych aktach terroru, zaplanowanych w obu tych rejonach, zginęło 640 Izraelczyków. A przez cały ten czas władze Autonomii Palestyńskiej nie zrobiły

niczego, by temu zapobiec. Raport nie wspomina o tym ani słowem. To tak, jakbyzacząć pisać historię II wojny światowej od alianckich bombardowań Drezna.

Raport ukazał się 2 dni po mianowaniu byłego szefa sztabu, generała Szaula Mofaza, na nowego ministra obrony Izraela. Mofaz był autorem planów tzw. operacji antyterrorystycznej w miastach Zachodniego Brzegu. Jak podaje Amnesty International, w samym tylko Dżeninie zabito wówczas 54 osoby, w tym 7 kobiet, 4 dzieci i 6 mężczyzn w podeszłym wieku. 6 Palestyńczyków zginęło w podczas burzenia ich domów przez Izraelczyków.

15:50