Amerykański negocjator Stephen Mull jeszcze wczoraj mówił, że Polska będzie musiała sama pokryć większość kosztów unowocześnienia swego systemu obronnego, którego domaga się od USA w zamian za zgodę na budowę tarczy antyrakietowej. Dziś dyplomata wycofuje się ze swoich słów.

Mull powiedział, że żałuje niedobrego wrażenia, które powstało po jego wypowiedzi, że nie takich słów chciał użyć i że Amerykanie traktują polskie oczekiwania jako uzasadnione i poważne.

Rozmowy na temat dostawy sprzętu wojskowego trwają i obie strony ustalają czego potrzebuje Polska, co Stany Zjednoczone mogą dać i ile każda ze stron może przeznaczyć na to pieniędzy, ponieważ za część wyposażenia i tak będziemy musieli zapłacić. Ale amerykański negocjator nie powtórzył już, że większość kosztów będzie musiał pokryć polska strona.

Co prawda amerykański Senat odrzucił wniosek prezydenta Busha o 20 milionów dolarów, które miały być częścią pomocy wojskowej dla Polski, ale dyplomaci zapewniają, że fundusze się znajdą i podkreślają, że wciąż wierzą w porozumienie z Warszawą, ucinając spekulacje o innej lokalizacji tarczy.