​Wiceprezydent Poznania zwrócił premię z ostatniego miejsca pracy, czyli ze spółki Szpitale Wielkopolski, podległej wielkopolskiemu urzędowi marszałkowskiemu. Według prawników marszałka, pieniądze zostały mu przyznane niezgodnie z prawem. Jakub Jędrzejewski oddał je, choć jeszcze w piątek mówił naszemu reporterowi Adamowi Górczewskiemu, że nie czuje się winny.

Jak napisał w opublikowanym dziś oświadczeniu - "chce dać przykład dobrym działaniem". Wiceprezydent dodał jednak, że dla niego sytuacja nie zmieniła się od piątkowej rozmowy z naszym dziennikarzem. Nie znam opinii prawnej, o której mowa. Bardzo ubolewam też nad tym, że urząd marszałkowski nie próbował ze mną nawiązać kontaktu - zaznaczył.

Jakub Jędrzejewski przelał premię na konto urzędu, licząc, że może ją odzyska, jeśli okaże się, że to urzędnicy popełnili błąd. Wątpliwości prawników budzi natomiast osoba, która przyznała mu premię. Zatwierdził ją przewodniczący rady nadzorczej spółki Szpitale Wielkopolski, a powinien to zrobić zarząd województwa.

Wiceprezydent nie chce zdradzać, o jaką kwotę chodzi. Podkreśla, że to dużo mniej niż 35 tysięcy złotych, o których się mówi. Premię, dwukrotność pensji, dostał odchodząc po wyborach z funkcji prezesa spółki.

(MRod)