54-letni pracownik wysypiska śmieci w Karczach na Podlasiu zginął przysypany przez zwały odpadów. Mężczyzna nagle zniknął z zasięgu kamer monitoringu; nie wiadomo, jak doszło do wypadku.

Według Marcina Janowskiego z podlaskiej straży pożarnej, na miejsce wypadku przyjechali ratownicy z psami tropiącymi. Strażacy znaleźli pracownika na głębokości trzech metrów pod zwałami śmieci. Próbowano go reanimować, ale mężczyzna nie żył.

To już drugi w tym roku wypadek na wysypisku w Karczach. W sierpniu operator ładowarki nie zauważył jednego z pracowników, którego wepchnął do mechanicznego przesiewacza. Mężczyzna z urazem głowy trafił do szpitala.