Jaruzelski, Kiszczak i prawie 42 tysiące innych nazwisk znalazło się na liście osób, które od 1 stycznia stracą esbeckie emerytury. Instytut Pamięci Narodowej kończy prace nad weryfikacją danych byłych funkcjonariuszy, którzy podlegać będą sankcjom zapisanym w tzw. ustawie dezubekizacyjnej.

Niewykluczone, że do IPN-owskiej listy 42 tysięcy osób dopisane zostaną jeszcze kolejne 2 tysiące nazwisk. Chodzi o eksfunkcjonariuszy, których teczki personalne znajdują się w tzw. zbiorze zastrzeżonym. A do niego pracownicy IPN-u weryfikujący nazwiska nie mieli dostępu.

Zbiór obejmuje teczki, których utajnienia żądały Agencje Wywiadu i Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Można domyślać się - bo to informacje ściśle strzeżone - że to w tzw. zbiorze zastrzeżonym są dane tych oficerów służb, których działalność nie zakończyła się po roku 89. IPN prowadzi w tej chwili z agencjami negocjacje na temat dostępu do akt.

Jeśli się uda, wówczas 44-tysięczna rzesza dawnych esbeków straci przeciętnie po 2-3 tysiące złotych miesięcznie. Jedyną nadzieją na odzyskanie wysokich emerytur będzie dla nich Trybunał Konstytucyjny, który ustawą dezubekizacyjną zajmie się w połowie stycznia.