Do zbiorowego zatrucia doszło w jednej ze stołówek w Ustroniu Morskim w Zachodniopomorskiem. Prawdopodobnie gronkowcem zatruło się 34 dzieci, uczestników obozu, który – jak się okazało – działał na dziko. Sanepid zadecydował o zamknięciu jadłodajni.

Dzieci przyjechały do Kołobrzegu na tygodniowe rekolekcje z Poznania. Nikt tego obozu oficjalnie nie zgłaszał.

Dziś w nocy jego uczestnicy poczuli się źle. Pojawiły się intensywne wymioty, zawroty głowy i biegunka. Jak mówi Barbara Hok, dyrektor Kołobrzeskiego sanepidu, miejsce, w którym przyrządzano posiłki, trudno nazwać kuchnią: Nie przestrzegano podstawowych wymagań higieniczno – sanitarnych, jakie powinny obowiązywać przy produkcji posiłków.

Stołówkę natychmiast zamknięto, przebadano uczestników obozu. Na szczęście nikogo nie trzeba było hospitalizować. Pobrane są wymazy sanitarne ze sprzętu, z naczyń, z rąk personelu oraz wymazy od osób chorych - tłumaczy lekarz.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną zatrucia. Sprawa trafiła do prokuratury, Od końca lipca to już trzecie zatrucie w Kołobrzegu.

21:10