Kto stoi za wczorajszą masakrą w Madrycie: separatyści baskijscy czy al-Qaeda? Eksperci ds. walki z terroryzmem nie wykluczają żadnego z tych wątków. Co więcej, mówią, że mogło dojść do sojuszu obu organizacji, by skuteczniej uderzyć we wspólnego wroga - Hiszpanię.

Za udziałem al-Qaedy przemawiają dwa fakty: furgonetka znaleziona na przedmieściach Madrytu, w której były zapalniki i kaseta z wersetami z Koranu po arabsku oraz e-mail wysłany do londyńskiej redakcji gazety Al Kuds. Do zorganizowania zamachu przyznaje się w nim "Brygada Abu Hafsa al-Masriego". Jednak to ugrupowanie, szukając rozgłosu, przyznaje się do każdego większego zamachu. [WIĘCEJ]

Dla fanatyków islamskich zamachy w Hiszpanii mogą mieć jednak szczególne znaczenie. Po pierwsze - kraj ten poparł interwencję w Iraku, po drugie - celem Osamy bin Ladena jest odnowa imperium arabskiego, Półwysep Iberyjski był kiedyś jego ważnym elementem - islamskie Królestwo Granady zostało podbite przez Hiszpanów dopiero w XV wieku.

Udział ETA jest również bardzo prawdopodobny. W ostatnich miesiącach hiszpańskie służby bezpieczeństwa aresztowały wielu członków tej organizacji. Ale eksperci przypuszczają, że powstała nowa, radykalna grupa. To zupełnie nowe pokolenie separatystów, które nie zostało jeszcze spenetrowane przez kontrwywiad, ludzie ci mają swoje własne kontakty i są bezwzględni.

Zamach mógłby być odpowiedzią na wykluczenie separatystów baskijskich z udziału w niedzielnych wyborach powszechnych.

Jednak kto by to nie był, cel wybrał z premedytacją: dworce kolejowe i pociągi są idealnym celem terrorystów. Trudno je kontrolować ze względu na duża liczbę podróżnych i bagażów.

09:10