Czy za wyznania miłosne można trafić za kratki? Okazuje się, że tak - przekonał się o tym pewien architekt, który nie dawał spokoju gwieździe kortów tenisowych Maritnie Hingis.

Mężczyzna tak bardzo narzucał się sportsmence, że sprawa znalazła swój finał w sądzie. A ten wydał wyrok - dwa lata więzienia i dwa lata nadzoru kuratora. Gdy australijski architekt chorwackiego pochodzenia zaczął dawać się we znaki Martinie Hingis, wysyłając jej kwiaty i liściki miłosne, postanowili mu się przyjrzeć psychiatrzy. Uznali oni, że kochliwy Australijczyk cierpi na zaburzenia psychiczne. Natrętny adorator został aresztowany. Zatrzymany spędził już rok w zakładzie karnym na Florydzie oczekając na swój proces.

04:15