Publikacja tajnych dokumentów o operacjach wojsk USA w Afganistanie zmieni nie tylko nasze spojrzenie na tę wojnę, lecz na wszystkie nowoczesne wojny. Tak powiedział tygodnikowi "Der Spiegel" założyciel WikiLeaks Julian Assange . Platforma internetowa opublikowała 90 tysięcy poufnych dokumentów.

"Spiegel", amerykański dziennik "New York Times" oraz brytyjski "Guardian" opublikowały informacje, zawarte w ujawnionych w internecie przez WikiLeaks 90 tysiącach poufnych dokumentach dotyczących operacji wojsk amerykańskich w Afganistanie. Opisują m.in. akcje amerykańskich komandosów, takich jak grupa Task Force 373, specjalizującej się w eliminowaniu czołowych dowódców talibskich. Publikację ostro skrytykował Biały Dom.

Te dane to najbardziej kompleksowy opis wojny, jaki kiedykolwiek istniał w trakcie trwającego konfliktu zbrojnego - zatem w punkcie, gdy coś jeszcze może zmienić się na dobre. Zawierają zapisy dotyczące ponad 90 tysięcy incydentów, w tym precyzyjne dane geograficzne - powiedział Assange. W całej swej objętości materiał usuwa w cień wszystko, co do tej pory powiedziano o Afganistanie - dodał.

Assange ocenił, że publikacja może wpłynąć na decydentów politycznych, bo rzuca światło na codzienną brutalność wojny. Zmieni ona poglądy opinii publicznej, także ludzi wpływowych w polityce i dyplomacji - powiedział.

Zdradził, że informator, który przekazał dokumenty, zwrócił się do WikiLeaks o sprawdzenie, czy publikacja nie narazi osób niewinnych na znaczące niebezpieczeństwo. WikiLeaks "przefiltrowało" materiały, by ograniczyć ewentualne ryzyko.

Istnieją uzasadnione tajemnice, a także prawo do ich łamania. Niestety ci, którzy popełniają zbrodnie przeciw ludzkości albo łamią inne ustawy, zbyt łatwo nadużywają prawa do zachowania tajemnicy. Ludzie mający sumienie zawsze to wykrywali - powiedział Assange.

Odrzucił sugestię, jakoby poprzez działalność WikiLeaks był niebezpieczną osobą dla USA. Najbardziej niebezpieczni są ci, którzy prowadzą wojnę. Musimy ich powstrzymać. Jeżeli ta opinia czyni mnie niebezpiecznym w ich oczach, to widocznie tak jest - dodał.

39-letni Assange, pochodzący z Australii, jest jedną z dwóch znanych publiczne osób związanych z WikiLeaks. Drugą "twarzą" projektu jest Niemiec Daniel Schitt. Pozostali współpracownicy platformy internetowej są anonimowi.

Ideą projektu jest publikacja w sieci oryginalnych dokumentów np. rządów czy firm, zakwalifikowanych jako tajne i pozyskanych od anonimowych źródeł (ang. whistleblower). materiały zamieszczane są bez jakiegokolwiek komentarza, a dostęp do nich jest darmowy.

Współpracownicy WikiLeaks każdorazowo przed publikacją sprawdzają autentyczność dokumentów. Nie jest nam znany przypadek, by błędnie oceniono przekazane nam dane - mówił na początku lipca dziennikarzom w Hamburgu jeden z rzeczników projektu Daniel Schmitt.

Określił on WikiLeaks jako "najagresywniejszą agencję prasową świata", która ma na celu m.in. "odcenzurowanie mediów".

Jedną z najgłośniejszych publikacji platformy było zamieszczone w sieci w kwietniu nagranie wideo, zatytułowane "Collateral Murder", na którym widać, jak amerykańscy żołnierze ostrzeliwują ze śmigłowca grupę cywili.

W zeszłym roku WikiLeaks otrzymało nagrodę mediów organizacji Amnesty International.