Wyrok w trzecim już procesie o zabójstwo Grzegorza Przemyka ma zapaść dzisiaj przed warszawskim sądem. Oskarżony to były milicjant, dla którego prokurator domaga się 10 lat więzienia i zakazu wykonywania zawodu przez 8 najbliższych lat. Obrona i sam oskar

Sprawa śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka to jedna z najgłośniejszych zbrodni popełnionych przez PRL-lowski aparat bezpieczeństwa. 19-letni maturzysta został śmiertelnie pobity w maju 1983 roku, gdy świętował z kolegami w Warszawie zdane egzaminy. Zatrzymano go na Placu Zamkowym i przewieziono do pobliskiego komisariatu MO. Został śmiertelnie pobity. Zarządzono śledztwo.

Rok później, w procesie sterowanym przez PRL-owskie władze, z zarzutów oczyszczono milicjantów, podejrzewanych o ciężkie pobicie chłopaka. Skazano zaś dwóch sanitariuszy, na których wcześniej wymuszono obciążające ich zeznania. Ten wyrok uchylono w 1989 roku, a kolejny proces rozpoczął się cztery lata później. Skazano wtedy dwóch byłych milicjantów, w tym pracownika komendy głównej MO oskarżonego o niszczenie akt sprawy Przemyka. Były milicjant a dzisiaj policjant, stający teraz przed sądem został uniewinniony. Jednak sąd apelacyjny nie zgodził się z tym orzeczeniem i oddał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Dzisiaj kończy się ponowny proces w tej sprawie.

Wiadomości RMF 8:45