Poznańska policja zatrzymała czterech lekarzy: trzech konsultantów i jednego orzecznika, zatrudnionych w tamtejszym oddziale ZUS-u. Wszyscy podejrzewani są o to, że w zamian za łapówki przyznawali zdrowym ludziom grupy inwalidzkie, uprawniające do rent.

Oprócz lekarzy zatrzymano też kierowniczkę jednego z działów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz pośrednika, który "naganiał" klientów.

Aby uzyskać rentę, trzeba było skontaktować się z pośrednikiem. To on zajmował się papierkową robotą. Zainteresowanemu zakładano kartotekę, a za to trzeba było zapłacić 1000 zł.

Tworzona była cała fikcyjna historia choroby: fikcyjne badania, fikcyjne wyniki. Na podstawie tak zebranej dokumentacji materiały trafiały do tzw. konsultanta i tam były jakoby zatwierdzane - twierdzi nadkomisarz Ewa Olkiewicz.

To jednak nie wszystko. Jak mówi nadkomisarz, od konsultanta papiery trafiały do orzecznika, a ten na ich podstawie przyznawał grupę inwalidzką. Od tego, czy była to grupa druga, czy trzecia, zależała cena. Wahała się ona od 2 do 10 tys. zł.

Zatrzymani lekarze to specjaliści z wieloletnim stażem. Są wśród nich ortopeda i kardiolog. Policjanci z wydziału przestępczości gospodarczej nad sprawą pracowali od kilku miesięcy. Przez miniony weekend zatrzymywano kolejnych podejrzanych. Wobec nich już zastosowano areszt i przedstawiono im zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych w związku z pełnieniem funkcji publicznych oraz fałszowanie dokumentów. Grozi im do 8 lat więzienia.

Wczoraj zatrzymano ostatniego z lekarzy. Podczas przeszukania znaleziono u niego 39 tys. dolarów. Mężczyzna zasłabł w trakcie przesłuchań. Sprawą zajmuje się prokuratura w Koninie, gdyż jeden z zatrzymanych to krewny prokuratura z Poznania. Sprawa dopiero nabiera rumieńców, ale pewne jest, że ci, którzy skorzystali z tej drogi na skróty i za łapówkę zdobyli rentę, muszą liczyć się z jej utratą.

07:15