Wciąż nie wiadomo co było przyczyną wczorajszej katastrofy samolotu American Airlines, który runął kilka minut po starcie z lotniska Kennedy'ego na mieszkalną dzielnicę Nowego Jorku Queens. Zginęło wszystkich 260 pasażerów samolotu i co najmniej dziewięć osób na ziemi.

Bez chwili wytchnienia pracują nowojorskie ekipy dochodzeniowe, które próbują ustalić przyczyny katastrofy maszyny. W świetle wydarzeń z 11 września amerykańskie władze nie wykluczają niczego - nawet kolejnego ataku terrorystycznego. Póki co, wydają się jednak skłaniać ku teorii, że przyczyną tragedii była mechaniczna awaria samolotu. Podobnego zdania są eksperci w Izraelu. Jeszcze w nocy wznowiony został ruch na słynącym z wyjątkowo ostrych środków bezpieczeństwa - międzynarodowym lotnisku Ben Guriona pod Tel Awiwem.

Premier Ariel Szaron zadzwonił wczoraj do ambasadora USA w Izraelu, składając wyrazy ubolewania. Do amerykańskiej ambasady nadeszły w nocy liczne faxy i telegramy kondolencyjne. Dzisiejsze gazety piszą, że na pokładzie Airbusa było co najmniej kilku Izraelczyków. Rośnie też niepokój o krewnych i znajomych bo w dzielnicy Queens mieszka wielu amerykańskich Żydów i przebywających czasowo w USA obywateli izraelskich. Eksperci w Izraelu oceniają, że prawdopodobnie bin Laden nie dysponuje już szeroką infrastrukturą w USA ale pojedyncze ataki terrorystyczne wciąż są możliwe.

W Wielkiej Brytanii zazwyczaj rozmowni eksperci tym razem są szalenie ostrożni. Najczęściej jednak uważa się, że wczorajsza katastrofa była prawdopodobnie nieszczęśliwym wypadkiem. Brytyjskie media relacjonują wydarzenia za Atlantykiem bez zbędnej histerii, a premier Tony Blair stwierdził wprost, że nie będzie wdawał się w jakiekolwiek spekulacje na temat wypadku Airbusa – po prostu czeka na fakty. Wśród Brytyjczyków rośnie podziw dla mieszkańców Nowego Jorku. Jeszcze przed dwoma miesiącami byli to po prostu Jankesi. Teraz mówi się o nich jak o bohaterach broniących prawa do życia w swym własnym, zmęczonym nieszczęściami mieście.

Zdjęcia płonących domów i dymów nad Nowym Jorkiem znowu znalazły się na pierwszych stronach francuskich gazet. „Nie widać końca nieszczęść Nowego Jorku” – niepokoi się dziennik „Le Figaro”. Na Sekwaną najczęściej przytaczana jest hipoteza wypadku. „Liberation” podkreśla z kolei jak bardzo zmienił się świat od czasów zamachów terrorystycznych z 11 września.

W Niemczech lotniska pracowały normalnie – nie wprowadzono nadzwyczajnych środków ostrożności, a rząd ograniczył się do przekazania prezydentowi Bushowi listu z wyrazami współczucia. Rynki finansowe zareagowały spadkiem – największe straty zanotowały akcje towarzystw lotniczych. Dało się też zauważyć osłabienie dolara.

07:45