Hiszpanie stawiają na japońskich turystów. Wkrótce na ulicach Madrytu mają się pojawić japońskojęzyczne oznakowania. Turystyczna Hiszpania pełna jest napisów w wielu językach świata – znajdą się także informacje po polsku.

Hiszpanie tym razem postanowili wyjść naprzeciw odwiedzającym z Dalekiego Wschodu. Policjanci i pracownicy punktów turystycznych mają poznać podstawowe zwroty po japońsku.

Jak sprawdziła nasza korespondentka, w jednym z najpopularniejszych kurortów na Costa Brava, Lloret, oprócz hiszpańskiego i katalońskiego, najczęściej spotykany jest oczywiście angielski. Każdego lata wakacje spędza tu bowiem kilkaset tysięcy Brytyjczyków. Wiele jest też informacji po niemiecku. Rosyjskie napisy pojawiają się najczęściej na butikach i są to ogłoszenia, mówiące o przecenach.

„Kawa, herbata, obiad” – to polskie słowa, które najczęściej pojawiają się w hiszpańskich barach. Jak się okazuje, pracujący w nich kelnerzy często umieją po polsku polecić także konkretne dania.

A jak japońscy turyści radzą sobie w Polsce?

Japońscy turyści nie są rzadkością także w Polsce. Tu jednak dużo trudniej spotkać informacje w języku japońskim. Ogromną sztuką jest znalezienie choćby przewodnika w języku japońskim.

Jednak z obsługą japońskich klientów muszą sobie radzić handlowcy. - Trochę po angielsku, trochę na migi, w każdym języku - mówi kwiaciarka z krakowskiego Rynku Głównego. Przyznaje, że są to klienci nie tyle wybredni, co dokładnie wiedzący, czego chcą. Nasz klient – nasz pan!