Prezes Adam Glapiński może się pochwalić trafioną inwestycją. Szef NBP, któremu grozi Trybunał Stanu, może wskazać, że jego decyzje okazują się teraz trafione.

Chodzi o decyzję dotyczącą zakupu złota. Prezes przez kilka lat powiększał udział sztabek w rezerwach. W tym przypadku akurat - wyjątkowo - działania prezesa NBP nie przypominały decyzji banków centralnych krajów świata zachodniego. 

Najpierw zakupy złota były dość nieśmiałe. Część rezerw leżących od lat w Londynie przeniesiono do kraju, a w zeszłym roku część polskich zasobów wywieziono do Nowego Jorku. 

W 2023 roku do skarbców NBP trafiło 130 ton złota. Polska, obok Chin, Turcji i Uzbekistanu, nabyła największą ilość cennego kruszcu.

Złoto na niepewne czasy

Teraz okazuje się, że była to wspaniała inwestycja. W niepewnych czasach złoto drożeje i pokonało po raz pierwszy poziom 2,275 dolarów za uncję. Przez dwa ostatnie miesiące poszło w górę niemal o 10 procent. W efekcie wartość polskich rezerw wzrosła aż o 10 mld, które za czasów Adama Glapińskiego zostały zwiększone ze 100 do 360 ton. 

Sztabki przechowywane w Polsce, w Londynie i w Nowym Jorku są warte w sumie ponad 100 mld złotych. To wszystko nie ma nic wspólnego z zarzutami, które pojawiły się we wniosku w sprawie trybunału, ale może dodatkowo wzmacniać argumentację prezesa, że skutecznie działał dla dobra całego kraju, a nie bliskiego mu obozu politycznego.

Co zarzuca się prezesowi NBP?

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu grupa posłów koalicji rządzącej złożyła we wtorek w południe wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu

Wniosek podpisało 191 posłów. Glapińskiemu zarzucono naruszenie Konstytucji RP i ustaw, m.in. poprzez pośrednie finansowanie deficytu budżetowego w ramach skupu aktywów w latach 2020-2021, prowadzenie tego skupu bez "należytego upoważnienia" od Rady Polityki Pieniężnej i poprzez uchybienie nakazowi apolityczności prezesa NBP.