Jedna osoba nie żyje, kilkanaście jest rannych - to bilans bójki pseudokibiców na ulicach Wrocławia. Do zamieszek doszło między stadionowymi bandytami, uważającymi się za kibiców Śląska Wrocław i Arki Gdynia. Policja zatrzymała w sumie ponad 210 osób.

Rzecznik dolnośląskiej policji uważa, że bitwa była dokładnie zaplanowana: Oni w ogóle nie przyjechali na mecz, a umówili się poprzez telefony komórkowe po to, żeby stoczyć ze sobą chuligański pojedynek. Przypuszczenia policji potwierdza fakt, że zamieszki miały miejsce kilometr od stadionu.

Po pojawieniu się policji kibice zaczęli uciekać, rzucając w interweniujących funkcjonariuszy kamieniami, a nawet tasakami. Ok. 200 metrów od miejsca bójki policja otoczyła chuliganów. Funkcjonariusze przez megafon kazali im się położyć na ziemię. Zatrzymano ponad 200 osób.

Według relacji świadków mężczyzna, który zginął podczas bójki, uciekając, uderzył głową w lampę. Rozjuszeni bandyci z drugiej grupy jeszcze go pobili. Policja ujawniła, że 24-latek został uderzony nożem w plecy. Do szpitali trafiło 11 osób. Niemal wszyscy na własną prośbę zostali wypisani do domów. W szpitalu pozostał tylko najgroźniej ranny mężczyzna.

Wrocławianie, którzy mieszkają w okolicach stadionu, mówią, że jeszcze nigdy burdy pseudokibiców nie przybrały tam takich rozmiarów. Posłuchaj także relacji wrocławskiego reportera RMF Macieja Sasa:

Część chuliganów stanie - w trybie uproszczonym - przed sądami grodzkimi. Niektórym zostaną postawione zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym.

Foto: Maciej Sas RMF Wrocław

07:00