Za ekspansję terytorialną Rosja może zapłacić recesją. Widać zresztą już pierwsze oznaki gospodarczego odwrotu Stanów Zjednoczonych i Europy od Moskwy. Wycofanie międzynarodowych kapitałów i zmniejszenie wartości zagranicznych inwestycji bezpośrednich osłabi Rosję. Moskwa oczywiście zapewnia, że sobie poradzi. To może okazać się trudne, bo największy kraj świata to dziś kolos na glinianych nogach.

Świat nie jest jednobiegunowy - mówi rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow i wyjaśnia: Znajdziemy sobie partnerów po drugiej stronie globu. Dla zilustrowania słów rzecznika kremlowskiego przywódcy, najbogatszy Rosjanin Aliszer Usmanow właśnie sprzedał akcje amerykańskich spółek nowych technologii i nabył udziały konkurencyjnych firm z Chin.

Jednocześnie, po tym jak francuskie i niemieckie firmy zbrojeniowe zapowiedziały wycofanie się ze współpracy z Rosją, Moskwa zwraca uwagę na to, że osłabienie więzów handlowych między Rosją a krajami Unii Europejskiej odbije się również na tych drugich. Rosja jest rzeczywiście znaczącym nabywcą oferty eksportowej Niemiec, a także Francji czy Włoch.

Mocniejszy cios dla rosyjskiej gospodarki może nadejść z Ameryki. Dla Stanów Zjednoczonych Rosja nie jest bowiem ważnym partnerem handlowym. Za to Ameryka jest głównym źródłem zagranicznych inwestycji dla Rosji i zdecydowanie największym na świecie konsumentem ropy. Pojawiają się już pierwsze oznaki możliwego zaostrzenia kursu. Prezydent Obama ostrzegł, że inwestowanie w Rosji należy od tej pory uznawać za ryzykowne. Sama ta wypowiedź będzie działać jak samospełniająca się przepowiednia i przyspieszy wypływ międzynarodowego kapitału z rosyjskiego rynku. Jak ocenia Goldman Sachs, od początku roku już wypłynęło z Rosji 50 mld dolarów.

Z kolei sekretarz obrony USA spotkał się z setką prezesów wielkich amerykańskich korporacji, by - jak ujawnił Pentagon - porozmawiać o interesach w Rosji. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą skutki tej rozmowy, wiadomo natomiast, że część prezesów firm już zaangażowanych w Rosji kręci nosem. Świetne interesy np. w branży lotniczej robią z Rosjanami Boeing albo General Electric.

Natomiast prezes surowcowego giganta ExxonMobil Rex Tillerson jasno daje do zrozumienia, że nie będzie zmian w podejściu jego koncernu do Rosji. Exxon, który wycofał się z badania polskich łupków, wszedł trzy lata temu w ścisłą współpracę z rosyjską Rosneft. Obie firmy mają wspólnie sięgnąć po bogactwa w Arktyce, Amerykanie mają uczyć Rosjan swoich technologii, a układ został potwierdzony uściskiem rąk Tillersona i Putina.

Ta zapowiedź Exxona jest szczególnie istotna dla uzależnionej od sprzedaży surowca Rosji, bo tylko ograniczenie dochodów z eksportu ropy i gazu byłoby dla niej druzgocącym ciosem, podcinającym gliniane nogi. Prawdziwie dotkliwą sankcją byłoby np. wstrzymujące technologiczne embargo, które wstrzymałoby rosyjskie zaangażowanie Exxona. Podobną katastrofą dla Kremla byłoby - zgodne z brytyjskim postulatem - stworzenie wspólnej unijnej polityki dywersyfikacji dostaw gazu dla Europy połączone z działaniami na rzecz uruchomienia wydobycia gazu i ropy z łupków w Europie. 

Łupki na stacji benzynowej, Rosja w opałach

Nawet bez unijnej solidarności przeciwko Rosji, w dłuższej perspektywie Moskwa i tak skazana jest jednak na spadek dochodów ze sprzedaży surowców. Łupkowa rewolucja w USA już daje tani gaz amerykańskiej gospodarce i z miesiąca na miesiąc dostarcza Amerykanom coraz więcej rodzimej ropy. Dlatego najpoważniejszym ostrzeżeniem dla Putina jest mało nagłośniona decyzja o uwolnieniu kilku milionów baryłek ropy z federalnych magazynów. To dopiero początek. Za kilka lat zdecydowanie największy konsument ropy na świecie zaspokoi swój apetyt z własnych i południowoamerykańskich źródeł, a gaz z łupków popłynie w Chinach, Australii, Argentynie i Polsce. Wtedy zbudowane na ropie i gazie państwo rosyjskie może mieć kłopoty z finansowaniem swoich ambicji politycznych i militarnych.

Na razie konflikt na wschodzie wywindował ceny, ale w perspektywie lat wartość ropy i gazu będą spadać. Oto główne zmartwienie rosyjskiej wierchuszki. Oby nowa sytuacja stała się przyczyną prozachodnich zmian na Kremlu, zanim w ruchach tracącego pole rosyjskiego przywództwa pojawi się jeszcze więcej desperacji.