Koniec blokady torów kolejowych w podwarszawskim Pruszkowie. Protestujący w ten sposób od rana podwykonawcy spółki Astaldi zgodzili się przerwać blokadę i pójść na spotkanie z przedstawicielami PKP PLK.

Koniec blokady nie oznacza końca utrudnień na torach. Przywracanie rozkładowego ruchu pociągów może potrwać nawet do wieczora. Składy z Warszawy do Krakowa i do Łodzi jeżdżą już normalną trasą, bez objazdów.

Pociągi dalekobieżne kursowały - na czas protestu - trasą zmienioną m.in. przez Radom. Pociągi podmiejskie od Warszawy dojeżdżały do Pruszkowa. Dalej na odcinku do Grodziska Mazowieckiego wprowadzono zastępczą komunikację autobusową. 

Rozmowy trwają, a podwykonawcy Astaldi zapowiadają, że jeśli nie usłyszą deklaracji wypłaty ich pieniędzy, znowu zablokują tory. Nie będzie porozumienie - wyjedziemy z powrotem na tory - mówił jeden z nich naszemu dziennikarzowi.

Blokada przejazdu była wynikiem protestu podwykonawców firmy Astaldi. Rozpoczęła się o godzinie 11:00. Protestującym chodzi o wypłatę pieniędzy za pracę wykonaną na zlecenie firmy Astaldi. Zarzucają PKP PLK, że mimo zapewnień - iż spółka ureguluje zobowiązania włoskiej firmy - oni nadal nie dostali wszystkich zaległych pieniędzy.

Astaldi pod koniec września przysłała do PKP PLK informację, że umowy dotyczące modernizacji linii Dęblin - Lublin i linii Poznań - Leszno wygasły. Resort infrastruktury wezwał włoską firmę do wznowienia prac, ale wykonawca nie powrócił na place budów. Dlatego PKP PLK 2 października wezwały Astaldi wraz z konsorcjantami do podjęcia prac na kontraktach, tj. linii kolejowej nr 7 na odcinku Dęblin - Lublin i linii Poznań - Wrocław. W związku z tym, że włoska firma nie podjęła prac na obu liniach, PLK 5 października złożyły oświadczenia o odstąpieniu od obu umów z winy konsorcjantów.