Po wczorajszym ataku terrorystycznym w Hebronie Izrael uznał, że jakikolwiek dialog z Palestyńczykami jest niemożliwy. 12 osób zginęło, a kilkanaście kolejnych zostało rannych, kiedy palestyńscy zamachowcy ostrzelali grupę Izraelczyków udających się na modlitwę. Do zamachu przyznał się Islamski Dżihad.

Choć Izrael nie podjął na razie decyzji o odwecie, nikt nie ma wątpliwości, że do niego dojdzie. Tak było w przypadku poprzednich zamachów i tak sugerują słowa jednego z rzeczników izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Izrael nie będzie tolerował fali terroru przeciwko swym obywatelom, ataków w naszych domach, synagogach, centrach handlowych i autobusach - mówi Jonathan Peled.

Wczorajszy zamach był najbardziej krwawym zamachem w Hebronie od

czasu wybuchu palestyńskiej Intifady dwa lata temu. Doszło do niego zaledwie kilka dni po ataku na kibuc Metzer, gdzie palestyńscy zamachowcy zabili kilku żydowskich osadników, w tym kobietę i dwójkę jej dzieci.

Foto: Archiwum RMF

09:40