​Na całym świecie inflacja konsumencka notuje najwyższe poziomy od lat. W Stanach Zjednoczonych sięgnęła poziomu 6,2 proc. Zaskoczenia są także w naszym regionie - wyższe odczyty zanotowały urzędy statystyczne w Niemczech, Czechach i Rumunii. Na ceny wpływają zwłaszcza drożejące paliwa oraz energia.

W USA inflacja najwyższa od 31 lat

W Stanach Zjednoczonych w październiku inflacja rok do roku wyniosła 6,2 proc., osiągając więc najwyższy poziom od 1990 roku. W ciągu miesiącu ceny wzrosły o 0,9 proc.

Benzyna w USA w ciągu roku zdrożała o 49,5 proc. Droższy jest także prąd (6,5 proc.) oraz gaz (28,1 proc.). Wciąż znaczącą rolę odgrywają używane samochody, które są droższe o 26,4 proc. niż rok temu.

Amerykańska Rezerwa Federalna ostrożnie podchodzi do tych danych. Choć zapowiedziano wygaszanie programu skupu aktywów (co jest sygnałem zaciskania polityki pieniężnej), to szef instytucji Jerome Powell przekonuje, że podwyższona inflacja jest tymczasowa i wywołana czynnikami niezależnymi od banków centralnych. Chodzi m.in. o zakłócenia w dostawach towarów, co jest powiązane np. z lockdownami lub czynnikami klimatycznymi. Sporo ekonomistów jest jednak sceptycznych i wskazuje np. na rosnące płace i problemy ze znalezieniem pracowników.

Czesi zaskoczeni

Ceny rosną także w naszym regionie. W Czechach w październiku inflacja wyniosła 5,8 proc. Drożeje zwłaszcza użytkowanie mieszkania, co wiąże się z szybko rosnącymi cenami energii. Czesi więcej płacą za transport, co z kolei wynika ze wzrostu cen paliw.

Alkohol i tytoń u naszych południowych sąsiadów podrożały o 8,6 proc., a odzież i obuwie nawet o kilkanaście procent. Za oleje Czesi płacą 15,9 proc. więcej niż przed rokiem, a za cukier - 17,4 proc.

Narodowy Bank Czech poważnie traktuje zagrożenie związane z inflacją. Z tego względu podnosi stopy procentowe najszybciej w regionie. Na początku listopada podniósł stopę referencyjną o 125 punktów bazowych, do poziomu 2,75 proc. Eksperci spodziewają się kontynuacji tej polityki - szacuje się, że w grudniu stopy mogą wzrosnąć do poziomu 3,25 proc.

Rumunia z prawie 8-procentową inflacją

W Rumunii z kolei inflacja wyniosła 7,9 proc., jest to więc większy odczyt niż w Polsce (u nas było to 6,8 proc.). Przez miesiąc ceny wzrosły aż o 1,8 proc.

Ceny gazu w Rumunii są wyższe o 46 proc., a energii elektrycznej - o 24 proc. Paliwa zdrożały o 23 proc. w ciągu roku. Rumuni za żywność płacą 5,25 proc. więcej niż w październiku zeszłego roku. Znacząco podrożały ziemniaki (18 proc.) i olej (26 proc.).

Bank centralny Rumunii jak na razie ostrożnie podnosił stopy procentowe. Od sierpnia stopa referencyjna wzrosła o zaledwie 50 punktów bazowych, do poziomu 1,75. Niewykluczone, że przy podejmowaniu kolejnych decyzji zdecyduje się na bardziej radykalne kroki.

Ceny rosną w Niemczech

Problemy z inflacją nie omijają strefy euro. W Niemczech w październiku ceny były wyższe o 4,5 proc. w porównaniu do zeszłego roku. To największy odczyt od 1993 roku.

U naszego zachodniego sąsiada, podobnie jak w innych krajach, drożeje zwłaszcza energia. Niemcy płacą za nią 18,6 proc. więcej niż rok temu. Żywność podrożała z kolei o 4,4 proc.

Eksperci przypominają, że na ceny w Niemczech ma też wpływ podniesienie stawek VAT. Rok temu, by wspomóc obywateli w związku z pandemią koronawirusa, władze obniżyły ten podatek o 3 pkt proc. Od stycznia VAT wrócił do wcześniejszych poziomów, co odbija się teraz na danych o inflacji.

Ekonomiści spodziewają się, że inflacja w Niemczech może wzrosnąć nawet do 5 proc., ale po nowym roku zacznie spadać.

Problemy w Polsce

Inflacja jest także poważnym problemem w Polsce. W październiku ceny były wyższe o 6,8 proc. niż w zeszłym roku. Według prognoz to nie koniec wzrostów - eksperci spodziewają się, że szczyt nastąpi w styczniu. Najprawdopodobniej zobaczymy wskaźnik z "siódemką" na początku, a być może nawet z "ósemką".

Jeśli inflacja przekroczy w styczniu 7,5 proc. będzie to oznaczało, że ceny rosną szybciej niż płaca minimalna. Co prawda osoby zarabiające najniższą "krajową" dostaną więcej pieniędzy m.in. ze względu na Polski Ład, jednak postawi to władze w bardzo niekorzystnej sytuacji.

Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła cykl zaciskania pasa w październiku. Obecnie, po dwóch podwyżkach, stopa referencyjna wynosi 1,25 proc. Zgodnie z zapowiedziami prezesa Adama Glapińskiego, podwyżek można spodziewać się także w grudniu, choć szef Narodowego Banku Polskiego wydaje się być niechętny kontynuowaniu polityki zaciskania pasa w przyszłym roku. 

Przypomnijmy, że zgodnie z sondażem United Survyes dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej", niemal co czwarty Polak uważa, że wzrost cen to obecnie największe wyzwanie dla naszego państwa.