Rozwój wydobycia gazu łupkowego w USA i Europie przyczyni się do wyraźnego osłabienia pozycji Rosji na Starym Kontynencie - przewiduje amerykański Baker Institute. Eksperci oceniają, że udział rosyjskiego gazu w europejskim rynku spadnie z obecnych niemal 30 do poniżej 15 procent w 2040 roku. To zmniejszy możliwość użycia przez Rosję energii jako narzędzia politycznego nacisku, wzmacniając pozycję Polski i innych krajów Środkowej Europy.

Tym samym - jak czytamy w raporcie - kraje Europy Środkowej i Bałkanów zyskają większą niezależność od Moskwy. To z kolei pozwoli im nawiązać pożądaną przez Waszyngton bliższą współpracę ze Stanami Zjednoczonymi.

W załącznikach do raportu można znaleźć prognozy zużycia i produkcji gazu na całym świecie do roku 2040. Amerykańscy eksperci przewidują, że w ciągu trzydziestu lat produkcja gazu w Polsce wzrośnie ponad dziesięciokrotnie, przekraczając 50 mld m3 rocznie. Tym samym Polska stałaby się drugim, po Norwegii producentem gazu w Europie.

Wydobycie gazu na świecie przestanie być domeną wąskiej grupy krajów. Eksperci Instytutu Bakera podzielają opinię, że wiele państw, w tym nowe potęgi gospodarcze, zyskają własne, znaczące źródła energii. Wśród wielkich producentów gazu znajdą się Australia, Chiny i Brazylia.

Autorzy raportu piszą głównie o skutkach rozwoju branży nowego gazu dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych oraz dla światowego rynku energii. Zauważają, że USA zyskają dzięki gazowi łupkowemu bezpieczeństwo energetyczne i obniżą deficyt handlowy, co pomoże wzmocnić gospodarkę kraju. Dzięki większej konkurencji gaz powinien pozostać tańszy na całym świecie przez dziesięciolecia, częściowo zastępując ropę naftową jako źródło energii.

Jak napisano w dokumencie think tanku, nowy gaz zdecydowanie osłabi również możliwości ekspansji Iranu i praktycznie wykluczy możliwość powstania gazowego kartelu na wzór OPEC. Ponadto bogate złoża gazu w łupkach w Chinach powinny zmniejszyć amerykańsko-chińską rywalizację o energię z Bliskiego Wschodu - napisano w raporcie instytutu, który wśród doradców ma byłych szefów dyplomacji USA - Colina Powella i Madeleine Albright.