Takiego pożaru buszu w okolicach Sydney nie było od kilkunastu lat. Ogień pojawił się dzisiaj i zbliża się do miasta z zachodu od strony znajdujących się tam gór. Żywioł strawił już kilka domów. Wszystkie służby ratownicze w Sydney są w stanie najwyższej gotowości.

Samo Sydney jest bezpieczne. Czoło posuwającego się pożaru jest na razie w odległości około 60 kilometrów od miasta. Strażacy zapowiadają, że nie dopuszczą do tego, żeby ogień wdarł się do Sydney. Na nie oraz na plaże położone nad oceanem spada deszcz spalonych liści i kawałków osmalonego drzewa. Jak na razie nie ma informacji o ofiarach w ludziach. Akcji gaszenia płomieni przeszkadza silnie wiejący wiatr, który roznosi ogień. Prawdopodobną przyczyną zapalenia się buszu było podpalenie. Do tej pory nie udało się ustalić, czy było ono umyślne, czy przypadkowe. Zostanie to zbadane, kiedy strażacy uporają się z szalejącym żywiołem. Wiadomo na pewno, że to drugie nie nastąpi szybko. Posłuchajcie też relacji specjalnego wysłannika RMF do Syndey – Sebastiana Szczęsnego.

22:55