Sydney nadal w okowach smogu z szalejących pożarów lasów. Wielu mieszkańców miasta wychodzi z domu tylko w specjalnych maskach. W Sydney nadal nie ląduje wiele samolotów, inne mają wielogodzinne opóźnienia. Co chwilę w budynkach włączają się alarmy pożarowe.

Sytuacji nie poprawia pogoda - wieje silny, suchy wiatr podsycając jedynie ogień. Wielu mieszkańców Sydney sylwestra spędzi dosłownie na walizkach - w każdej chwili bowiem mogą być zmuszeni do ewakuacji. "Jesteśmy gotowi opuścić dom. Zebrałam już całą rodzinę" – mówiła jedna z mieszkanek miasta. Od Bożego Narodzenia w całej Nowej Południowej Walii strażacy walczą z ponad setką pożarów lasu i buszu. Ogień całkowicie strawił już ponad 150 domów, zniszczył 250 tysięcy hektarów lasów. Zginęło tysiące zwierząt. Wiele dróg, połączeń kolejowych i linii wysokiego napięcia jest uszkodzonych.

00:25