By Argentyna wyszła z kryzysu gospodarczego potrzebować będzie od 22 do 23 miliardów dolarów zagranicznej pomocy. Tak twierdzi wiceminister finansów tego kraju. W Waszyngtonie trwają rozmowy argentyńskiej delegacji z przedstawicielami Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

W stolicy Argentyny, Buenos Aires, nie ustają protesty. Ludzie domagają się pracy i środków do życia, w tym swoich oszczędności z zamrożonych kont bankowych. Jeszcze gorzej kryzys wygląda z punktu widzenia prowincji – na niej ludzie mówią, że Buenos Aires to raj, choć to właśnie tam odbywają się wszystkie demonstracje. Na prowincji tymczasem ludzie nie protestują, choć właśnie oni mieliby może nawet większe po temu powody. Niejednokrotnie zarabiają równowartość 100 dolarów miesięcznie. Ludzie jednak nie tracą wrodzonego optymizmu. Mają tylko nadzieję, że kryzys nie skończy się wojną domową. Posłuchajcie też relacji specjalnej wysłanniczki RMF do Argentyny, Aleksandry Bajki.

16:20