Litr benzyny 95-oktanowej kosztuje już ponad 4 złote. Paliwo drożeje, ponieważ drastycznie wzrosły ceny na światowych giełdach. A te zależą od niespokojnej sytuacji w Zatoce Perskiej. Poza tym rośnie zapotrzebowanie na paliwa, bo zbliża się sezon urlopowy.

W ubiegłym tygodniu wiceminister gospodarki zapowiadał na antenie RMF, że uwolnione będą rezerwy paliwowe Orlenu, które miały wyhamować wzrost cen. Orlen nie dostał jednak jeszcze żadnej decyzji z Ministerstwa Gospodarki, a bez niej nie może wpuścić na rynek nawet części rezerw.

W resorcie nikt nie był w stanie wyjaśnić reporterce RMF, dlaczego minister zwleka. Nie wiadomo też, jaka część rezerw może być uruchomiona. Orlen tłumaczy, że to tajemnica państwowa.

Ceny paliw na stacjach mogłyby być niższe, gdyby Ministerstwo Finansów obniżyło akcyzę, bo w cenie litra benzyny ten podatek to aż 40 procent. Resort finansów rozważa obniżenie akcyzy, prawdopodobnie jednak tylko tymczasowo na miesiąc lub dwa – podobno o 5 groszy na litrze. Żadna decyzja jednak jeszcze nie zapadła.

Na świecie ceny paliw idą w górę, głównie z powodu trudnej sytuacji w Zatoce Perskiej. Ostatnio cena baryłki ropy przekroczyła w Nowym Jorku 40 dolarów. Aby obniżyć cenę, państwa produkujące ropę naftową zrzeszone w OPEC będą dążyły do zwiększenia wydobycia.

22 maja specjaliści kartelu spotkają się w Amsterdamie, aby ocenić sytuację. 10 dni później dojdzie do nadzwyczajnej sesji OPEC, na której zapadnie decyzja o ile zwiększyć wydobycie. To trudna decyzja, ponieważ trzeba będzie znaleźć kompromis między wydobyciem a ceną.

Dla państw OPEC najdogodniejsza jest cena od 22 do 28 dolarów za baryłkę. Są jednak inni producenci jak choćby Rosja, którym wysokie ceny odpowiadają. Z kolei takie kraje jak Chiny czy Indie gotowe są płacić każdą cenę.