Być może w ciągu najbliższych dni Włochy rozpadną się na dwa państwa. Malownicze miasteczko Filettino w regionie Lacjum, liczące sobie 550 mieszkańców, chce bowiem ogłosić się niepodległym księstwem. Za cztery dni rozpocznie się referendum w tej sprawie. A wszystko przez restrykcyjne oszczędnościowe plany włoskiego rządu.

Na pomysł utworzenia monarchii wpadł burmistrz Filettiono Luca Sellari. Pragnie on w ten oryginalny sposób zaprotestować przeciwko pakietowi antykryzysowemu przyjętemu jeszcze przez rząd Silvio Berlusconiego, celem walki z zadłużeniem finansów publicznych. Plan ten przewidywał m.in. likwidację władz gminnych w przypadku, gdy dana miejscowość liczy mniej niż 1000 mieszkańców. Reforma ta dotknęłaby zatem także Filettino. Niedawna zmiana włoskiego rządu niewiele tu pomogła - wciąż planowane są daleko idące cięcia w nakładach na lokalne władze oraz redukcja stanowisk administracyjnych i politycznych na wszystkich szczeblach.

O tym, czy miasteczko uzyska niepodległość i zmieni ustrój, zdecydują jego mieszkańcy w 10-dniowym referendum, które rozpocznie się 15 grudnia. Burmistrz Sellari liczy na 80-procentową frekwencję i na przewagę zwolenników monarchii. Zapowiedział też, jak będzie wyglądało tworzenie nowego państwa. Najpierw zostanie wybranych 30 deputowanych do parlamentu. Kandydatów jest 40, niektórzy spoza Filettino. Następnie, 22 grudnia, odbędzie się ceremonia objęcia władzy tymczasowej przez księcia regenta - znanego włoskiego adwokata Carlo Taormina.

Kolejnym krokiem będzie wybór 12 ministrów. Zdaniem burmistrza, już od 1 stycznia Księstwo Filettino powinno w pełni funkcjonować. Do 20 stycznia zakończą się procedury powoływania banku nowego państwa. Gdy ten już powstanie, odbędą się wybory księcia.

Politycy i przedstawiciele władz w Rzymie, zajęci ratowaniem Włoch przed kryzysem finansowym, nie wypowiadają się na razie w sprawie rychłej separacji 550-osobowej miejscowości.