Jałówka o imieniu Margit nie może zaakceptować faktu, że urodziła się jako krowa. Zamiast biegać po łąkach, woli bawić się na podwórku z psami.

Margit miała zaledwie tydzień, kiedy trafiła do zagrody Karin Linderoth w Lönsboda w Szwecji. Cielątko zostało odrzucone przez matkę, a gospodarze nie mieli czasu, żeby ją odchować.

Krówka mieszkała w oborze, ale uważała, że w towarzystwie psów jest o wiele bardziej wesoło - opowiada Karin Linderoth, która wykarmiła Margit butelką.

O poranku Margit chodziła z psami na spacer, które od razu zaakceptowały ją jako swojego kompana.

Kiedy była jałówką, Margit lubiła zaglądać do domu, ale ponieważ miała gęste futro szybko robiło jej się zbyt ciepło. Wtedy polegiwała na werandzie.

Z czasem zrobiła się jednak nieznośna, brykała po kuchni, strącając ze stołu talerze i filiżanki.

Kiedy skończyła 3 lata, Karin Linderoth uznała, że to najwyższy czas przypomnieć Margit, iż jest nie psem a krową.

Zaprowadziłam ją do obory, dałam ziarno i powiedziałam "zostań tu". Na początku popróbowała przecisnąć się przez sztachetki, ale po jakimś czasie zaakceptowała swój krowi los - relacjonuje Linderoth w rozmowie z dziennikarzami gazety "SVD". 


(j.)