Wysoko w hiszpańskich Pirenejach, wśród majestatycznych szczytów i gęstych lasów, stoi budynek, który przez dekady był symbolem niespełnionych ambicji, katastrof i zapomnienia. Przez lata Canfranc uważany był za najbardziej pechowy dworzec kolejowy na świecie i doczekał się nawet przydomka – "Titanic Pirenejów". Dziś przeżywa drugą młodość jako luksusowy hotel, a jego niezwykła historia przyciąga turystów z całego świata.
Canfranc International Station - otwarty z wielką pompą w 1928 roku - miał być bramą łączącą Hiszpanię z Francją. Jego monumentalna, 200-metrowa fasada z licznymi łukami i zdobieniami do dziś budzi podziw i zdumienie. W czasach swojej świetności był drugą co do wielkości stacją kolejową w Europie, ustępując jedynie niemieckiemu Leipzig Hauptbahnhof. Jego rozmach kontrastuje z niewielką wioską Canfranc, liczącą zaledwie 500 mieszkańców.
Stacja powstała na sztucznie usypanym nasypie nad rzeką Aragon, którą specjalnie przekierowano, by zrobić miejsce pod inwestycję. Otoczona przez lasy posadzone w celu ochrony przed lawinami, miała być symbolem postępu i współpracy międzynarodowej.
Niestety, niemal od początku Canfranc prześladował pech. Już trzy lata po otwarciu stację strawił pożar, a światowy kryzys gospodarczy spowolnił odbudowę. Wkrótce potem wybuchła hiszpańska wojna domowa, która na długie lata sparaliżowała ruch kolejowy.
W czasie II wojny światowej Canfranc stała się miejscem pełnym tajemnic i dramatycznych wydarzeń - to właśnie tutaj, pod czujnym okiem niemieckich żołnierzy i Gestapo, przemycano żydowskich uchodźców, alianckich lotników oraz jeńców wojennych z okupowanej Francji do wolnej Hiszpanii.
W 1970 roku katastrofa kolejowa po francuskiej stronie ostatecznie przerwała międzynarodowe połączenie. Stacja popadła w ruinę i przez dekady była opuszczona, stając się symbolem niewykorzystanego potencjału i zapomnianych marzeń.
Przez prześladujące stację nieszczęścia, miejsce to zaczęło być coraz częściej nazywane "Titaniciem Pirenejów".
Po niemal stu latach od otwarcia, Canfranc doczekał się spektakularnej metamorfozy. W 2023 roku, po latach renowacji, monumentalny budynek został przekształcony w pięciogwiazdkowy hotel. Gości wita tu personel w stylizowanych na lata 20. XX wieku mundurach, a dawny hol, w którym mieściły się kasy biletowe zamienił się w elegancką recepcję z wysokimi sklepieniami i historycznymi detalami. Na miejscu można skorzystać z basenu, spa, baru w stylu art déco oraz restauracji serwującej lokalną kuchnię Aragonii w odrestaurowanym wagonie kolejowym.
Hotel stał się nie tylko atrakcją turystyczną, ale także żywym muzeum. Na ścianach wciąż widnieją herby Francji i Hiszpanii, przypominające o dawnych czasach, gdy połowa budynku należała do francuskiej administracji celnej, a druga do hiszpańskiej. Dziś szkolne wycieczki i miłośnicy kolei z całej Europy odwiedzają Canfranc, by poznać jej burzliwą historię.
Ożywienie stacji to nie tylko sukces architektoniczny, ale też impuls dla lokalnej gospodarki. Jak podkreślają przedstawiciele hotelu, inwestycja przyciągnęła do Canfranc turystów z wyższej półki, a mieszkańcy odzyskali dumę z miejsca, które przez lata było zapomnianą ruiną. Lokalne restauracje, sklepy z pamiątkami i pensjonaty odnotowały wzrost liczby gości, a region zyskał nową tożsamość.
Canfranc przyciąga nie tylko miłośników luksusu, ale także entuzjastów kolei, narciarzy, wędrowców i pielgrzymów zmierzających szlakiem Camino de Santiago. Położenie tuż przy historycznej przełęczy Somport, przez którą od wieków prowadziły szlaki handlowe i pielgrzymkowe, sprawia, że miejsce ma wyjątkowy klimat.
Największe emocje budzą jednak plany przywrócenia międzynarodowego połączenia kolejowego. Dzięki wsparciu Unii Europejskiej trwają prace nad odbudową linii kolejowej łączącej Saragossę z Pau we Francji. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem już w 2028 roku przez Pireneje znów przejadą pociągi pasażerskie, a Canfranc stanie się ważnym punktem na mapie europejskich tras kolejowych.
Modernizowany jest także tunel Somport, a niedawno zakończono remont krajowej linii Saragossa-Canfranc. To oznacza, że podróżni mogą już dziś dotrzeć do stacji pociągiem, choć jeszcze niedawno konieczne były przesiadki na autobusy zastępcze.


