"Każdy, kto zostaje ministrem, wie, że to jest praca na etat, ale nie na czas nieokreślony. Wie, że w każdej chwili można z tej funkcji odejść" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Jacek Sasin, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. "O składzie Rady Ministrów, o tym kto jest powoływany, kto jest odwoływany, o tym decyduje premier oraz kierownictwo partii rządzącej. Ja nie mam wiedzy na ten temat" - mówi gość Marcina Zaborskiego. "Rekonstrukcja może objąć każdego ministra" - dodaje.

Marcin Zaborski pytał Jacka Sasina o to, skąd pochodzą pieniądze na podwyżki dla nauczycieli, które zaproponował rząd. Z subwencji oświatowej, tej, która jest kierowana do samorządów. Subwencja rośnie z roku na rok, ona jest coraz wyższa - mówił polityk. Nie trzeba nowelizować budżetu, poruszamy się w tej sumie, która jest przekazywana do samorządów w ramach subwencji oświatowej. Z tych wyliczeń, które w ostatnich dniach zrobił rząd wynika, że możliwa jest większa podwyżka jesienią tego roku. Nie zapowiadane 5 procent, przesunięte z przyszłego roku ze stycznia, tylko 9,6 procenta i ta propozycja dzisiaj padła w trakcie rozmów ze związkami zawodowymi nauczycieli - mówił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Sasin był pytany w Popołudniowej rozmowie w RMF FM o stosunek rządu do pomysłu prezydenta Andrzej Dudy, który zaproponował, żeby koszty uzyskania przychodu dla nauczycieli wynosiły 50 procent. To jest więcej, niż kilkaset milionów, to niewiele, ale jednak miliardów, to jest spora kwota. Drugą rzeczą jest to, czy takie rozwiązanie jest możliwe do przyjęcia od strony prawnej. To jest rozwiązanie do tych, którzy są twórcami, czyli ich praca jest tym, co kształtuje pewne dzieło - mówił gość Marcina Zaborskiego.

Sasin: W najbliższych godzinach publikacja raportu nt. handlu w niedziele. Nie ma negatywnych zjawisk, o których tak wiele słyszeliśmy

Nie ma tych wszystkich negatywnych zjawisk, o których tak wiele słyszeliśmy i słyszymy cały czas w mediach - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Jacek Sasin odnosząc się do raportu dot. skutków wprowadzenia handlu w niedziele, jaki dla rządu przygotowała minister przedsiębiorczości. Po pierwsze, nie mamy takiej zjawiska, jak chociażby upadanie małych sklepów, wręcz przeciwnie - tych sklepów upada mniej. Rząd już to wie - mówił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. Po drugie, wyraźnie widzimy, że sprzedaż w tych mniejszych jednostkach handlowych rośnie, natomiast spada - niewiele, ale jednak, sprzedaż tych największych hiper- i supermarketach" - wymieniał. "Ten raport będzie w najbliższych godzinach opublikowany, więc będą mogli się wszyscy zapoznać- zadeklarował w RMF FM minister. Zastrzegł, że nie żadnej decyzji w sprawie zmian w zasadach handlu w niedziele nie było. Kiedy może do nich dojść? Może to być również czas jesienny. Decyzja nie jest łatwa - ocenił.

Gość Marcina Zaborskiego odpowiadał też na pytania o to, czy 13. emeryturę dostaną również byli funkcjonariusze służb PRL. W rządowym projekcie ustawy takiego zapisu nie ma - stwierdził Sasin dodając, że świadczenie ma być powszechne. Nie powinniśmy jakoś szczególnie hołubić funkcjonariuszy SB, ale z drugiej strony zdecydujemy się na powszechne świadczenie emerytalne (...) już bym nie szedł w kierunku pozbawienia poszczególnych grup tej emerytury. Zawsze byłaby dyskusja jeszcze, komu wypłacić, komu nie - przekonywał gość Marcina Zaborskiego.

Marcin Zaborski, RMF FM: Minister Jacek Sasin z kancelarii premiera, dzień dobry.

Jacek Sasin: Dzień dobry. 

Kto wśród ministrów przejął się zapowiedzią rekonstrukcji rządu?

Nie wiem, to pewnie trzeba byłoby wszystkich po kolei przepytać. 

Rozumiem, że wszyscy w radosnym oczekiwaniu na decyzję premiera...

Panie redaktorze, no każdy, kto zostaje ministrem wie, że to jest praca na etat, nie na czas określony, tylko w każdej chwili można z tej funkcji odejść. To jest zawsze decyzja premiera, decyzja zaplecza politycznego, kierownictwa PiS... 

I to jest taka formułka, którą słyszymy zawsze... Darujmy sobie, przejdźmy dalej, panie ministrze...

Ale to jest prawdziwe stwierdzenie, to nie jest żadna formułka. 

Słyszymy, że ta rekonstrukcja ma być jeszcze przed wyborami europejskimi. No to do wyborów niecałe 8 tygodni. W takim razie, kiedy będzie najlepszy moment na rekonstrukcję?

Ależ panie redaktorze. Ja nie jestem dobrą osobą, żeby pytać o rekonstrukcję. O składzie Rady Ministrów, o tym, kto jest ministrem, a kto nie jest, kto kiedy odchodzi, przychodzi, kto jest powoływany, odwoływany... O tym decyduje premier oraz - jak powiedziałem - kierownictwo partii rządzącej. 

Pan absolutnie nie ma wiedzy, nic na ten temat nie wie, nic pan nie słyszał...

Nie mam wiedzy, a nawet gdybym miał, ale nie mam, ale nawet gdybym miał, to nie jestem upoważniony do tego, żeby na ten temat mówić, bo to jest domena nie moja, tylko jak powiedziałem, kierownictwa PiS, a ja w skład tego kierownictwa nie wchodzę. 

Ale rozumiem, że jako poseł PiS, jako minister ma pan prawo do własnych opinii, o te opinie będę pana teraz pytał. 

O opinie, to oczywiście. 

Czy rekonstrukcja, pana zdaniem, powinna dotyczyć tylko ministrów i wiceministrów, którzy kandydują w wyborach europejskich? 

No ale widzi pan... 

Nie ma pan zdania w tej sprawie?

Nie mam zdania, bo też nie jestem w stanie ocenić wszystkich ministrów. To premier ma taką możliwość, ma ogląd całości, ocenia to, jak pracują ministrowie. Rzeczywiście mamy sytuację dosyć nadzwyczajną w tej chwili, ponieważ kilku ministrów kandyduje w wyborach do europarlamentu...

To już nie kilku, to jest około kilkunastu, około 20 posłów...

Nie, ministrów to kilku, zdecydowanie kilku... Ministrów.

Czyli o wiceministrach zapominamy?

Nie, no wiceministrowie, to jest inna sprawa, natomiast...

Dobrze byłoby, żeby ta rekonstrukcja była jeszcze przed świętami wielkanocnymi?

Wie pan, ja myślę, że to można zawsze na dwie strony mówić. Z jednej strony oczywiście, że jest tak, że jest kampania wyborcza, ministrowie powinni się skupić, ci, którzy są przede wszystkim liderami list, prawda? Na nich spoczywa obowiązek prowadzenia szczególnie intensywnej kampanii, więc powinni się skupić na tej kampanii, a słyszeliśmy zapowiedzi chociażby ministra Brudzińskiego, że chciałby wziąć urlop na ten czas... 

Gdzieś na początku maja.

Tak, na czas kampanii.

Czyli to byłby taki moment, kiedy warto byłoby już go zwolnić z funkcji?

I pewnie ta opcja urlopu jest możliwa, ale również dobrą opcją jest to, że ci ministrowie odejdą wcześniej z funkcji, żeby się skupić na kampanii. To jest zawsze decyzja - po pierwsze - premiera, po drugie - również pewnie ci ministrowie swoje zdanie mogą na ten temat wyrażać. Słyszałem, jak dzisiaj minister Brudziński również się wypowiadał na ten temat, więc nie ma w tym nic nadzwyczajnego.

A rekonstrukcja rządu, panie ministrze, może też objąć Ministerstwo Finansów i jego szefową?

No może objąć każdego ministra, to jest znowu dosyć oczywiste. Ja nie mam wiedzy, jakie zmiany w rządzie planuje pan premier i kierownictwo PiS, więc dywagacje tutaj nie mają większego sensu. To taka rozmowa o niczym, jak nie mam wiedzy.

To uwalniam pana od dywagacji. Panie ministrze, gdzie rząd znalazł pieniądze - bo może to pan wie - na większe podwyżki dla nauczycieli?

W subwencji oświatowej. Ta subwencja, która jest kierowana do samorządów, subwencja rośnie, z roku na rok ona jest coraz wyższa, natomiast liczba uczniów niekoniecznie rośnie. 

Czyli jest więcej pieniędzy, dających się znaleźć w tym budżecie, który jest teraz na ten rok zapisany.

Tak, w tym budżecie, o którym mówimy.

Nie trzeba go nowelizować.

Nie trzeba go nowelizować. Poruszamy się oczywiście w tej sumie, która jest przekazywana do samorządów w ramach subwencji oświatowej, no i z tych wyliczeń, które rząd w ostatnich dniach zrobił, wynika, że możliwa jest większa podwyżka jesienią tego roku. Nie zapowiadane 5 procent we wrześniu, przesunięte jeszcze z przyszłego roku ze stycznia, tylko 9,6 proc. - taka podwyżka byłaby możliwa. I ta propozycja dzisiaj padła w trakcie rozmów z naszymi partnerami, czyli związkami zawodowymi nauczycieli.

A ten pomysł prezydenta - wyższe koszty uzyskania przychodu - dla nauczycieli, tak jak dla twórców na przykład - ile to by kosztowało?

To jest liczone. Dziś rozmawialiśmy na ten temat. Ministerstwo Finansów dokonuje podliczenia tej propozycji.

I nie padła żadna kwota wstępna ze strony Ministerstwa Finansów? 

Powiem tak - padła, ale nie chciałbym jej podawać, bo ona jest dalece niepewna jeszcze, to jest taki bardzo wstępny szacunek.

Ale to jest kwestia miliardów, czy kilkuset milionów?

To jest więcej, niż kilkaset milionów, to jest, z tego co pamiętam, jednak niewiele, ale miliardów. Spora kwota - rzeczywiście. Natomiast kwota, to jest jedna rzecz, drugą rzeczą jest to, czy takie rozwiązanie jest możliwe do przyjęcia od strony prawnej. To jest rozwiązanie stosowane do tych, którzy są twórcami, czyli jakby ich praca bezpośrednio jest tym, co kształtuje pewne dzieło.

Korzystają z tego na przykład nauczyciele akademiccy.

Korzystają nauczyciele akademiccy, ale częścią ich pracy są również publikacje, są badania naukowe.

I tworzenie programów przedmiotów.

Tak, to jest pytanie, czy w przypadku nauczycieli tego typu rozwiązania mogą być zastosowanie. Ja nie potrafię na to pytanie w tej chwili odpowiedzieć, to jest bardzo świeża propozycja, wymaga jednak chwili namysłu, policzenia i również tej analizy prawnej. W tej chwili na pewno bym nie przesądzał.

O to liczenie pieniędzy chcę jeszcze zapytać, bo niecały miesiąc temu pan premier mówił, że rząd ma pieniądze, bo walczy z mafiami vatowskimi, bo jest cała seria sukcesów rządu. Dwa tygodnie później przyznał, że rząd zdecydował się powiększyć dziurę w budżecie, żeby sfinansować "piątkę PiS-u", czyli proponujecie obietnice na kredyt.

Nie, uściślijmy, panie redaktorze. To nie jest tak, że pan premier powiedział, że zdecydował się powiększyć dziurę, żeby zacytować to, co pan powiedział.

Nie nie, to ja zacytuję to, co powiedział pan premier, bo teraz pan się trochę jednak chyba nie odnosi do rzeczywistości. "Zdecydowaliśmy się na zwiększenie deficytu budżetowego do dwóch, a może nawet trzech procent PKB".

To jest po pierwsze zapowiedź mówiąca o roku przyszłym, a nie o tym. To pan premier już bardzo wyraźnie o tym mówił, potem to było uściślane. Zresztą również nie mówimy o tym roku. W tym roku mamy zaplanowany konkretny deficyt - dwadzieścia kilka miliardów złotych, mamy budżet. Nie zamierzamy i nie mamy w planie jakichkolwiek zmian tego w budżecie, żadnego powiększania deficytu. Natomiast to jest...

I nie będziecie finansować tych obietnic między innymi pieniędzmi z OFE?

Nie, absolutnie nie będziemy finansować tych obietnic pieniędzmi z OFE. Nie idziemy drogą naszych poprzedników, którzy zasypywali pieniędzmi z OFE dziurę budżetową...

Ale chcecie przejąć część pieniędzy z OFE na Fundusz Rezerwy Demograficznej. 

No tak, ale FRD to jest fundusz, który nie jest miejscem, do którego można sobie tak sięgać po pieniądze...

Ale pan wie dobrze, że można wziąć te pieniądze i widzieliśmy to już w polskiej historii, w polskiej polityce.

To, że mieliśmy do czynienia z różnymi patologiami w czasie poprzednich rządów, gdzie rzeczywiście pieniądze obywateli zgromadzone na kontach emerytalnych brano po prostu, kradziono i zasypywano dziurę budżetową, żeby sobie poprawić wyniki budżetowe, to faktycznie byliśmy tego świadkami, tej grabieży za naszych poprzedników - za rządów PO-PSL. Natomiast my tą drogą nie idziemy. My rzeczywiście mówimy wyraźnie: Te pieniądze mają trafić na konta Polaków, czyli na ich oszczędności emerytalne. 

75 procent.

Natomiast ten fragment, o którym pan mówi, te 25 proc. to są pieniądze zainwestowane za granicą, które w tak prosty sposób nie jesteśmy w stanie w tej chwili przełożyć na zwrot dla obywateli. Nie mówimy o żadnym konkretnym projekcie jeśli chodzi o OFE, mówimy o pewnej idei. Natomiast przyjdzie czas na konkretny projekt, będziemy wtedy rozmawiać bardziej szczegółowo.

Czytał pan "Harry'ego Pottera"?

Nie, nie czytałem. Już byłem zbyt dorosły.

Sagę "Zmierzch"? Może pana syn czytał?

Tak, syn sam czytał. 

I co? Opowiadał jakieś straszne rzeczy?

Nie, no nie.

A podoba się panu pomysł palenia książek, na przykład "Harry'ego Pottera"?

Nie, nie podoba mi się.

Naprawdę?

Tak. 

Dlaczego?

Palenie książek w ogóle... Uwielbiam książki i palenie książek jakichkolwiek jest dla mnie czymś, zjawiskiem, które nie ma wiele wspólnego z naszą współczesną kulturą.

A jak słyszy pan, że przed kościołem w Gdańsku coś takiego się stało, to co pan mówi, krzyczy, myśli?

To mnie to jednak poruszyło negatywnie.

Opracowanie: