"Jestem na liście świadków komisji, wezwany formalnie 12 marca. Pan Michał Szczerba odgrażał się wczoraj, że jestem na jakiejś krótkiej liście. Dowiedziałem się wczoraj, że świadek Daniel Obajtek ma się nie stawić, więc przyszedłem, uznając, że jeżeli komisja i tak nie będzie mogła przesłuchać świadka, to jest to doskonała okazja, żeby móc odebrać zeznania ode mnie" - tak Paweł Jabłoński tłumaczył w Popołudniowej rozmowie w RMF FM zamieszanie, jakie wywołał na posiedzeniu komisji śledczej ds. afery wizowej.

Przypomnijmy, Paweł Jabłoński pojawił się na obradach, chociaż dziś nie było planowane jego przesłuchanie i usiadł na miejscu dla osoby przesłuchiwanej. Między byłym wiceministrem spraw zagranicznych a Michałem Szczerbą doszło do ostrej dyskusji. Poseł Prawa i Sprawiedliwości nie chciał opuścić sali obrad, choć był o to proszony. Przewodniczący komisji śledczej zagroził wezwaniem Straży Marszałkowskiej.

Jabłoński w RMF FM przekonywał, że w każdym sądzie obowiązuje zasada, że jeśli świadek stawi się w sądzie, a wszystkie strony postępowania wyrażą na to zgodę, to może on zostać przesłuchany nawet poza kolejnością. Przyznał jednak, że przewodniczący komisji nie dał dziś zgody na jego przesłuchanie.

Pan Michał Szczerba zgody nie wyraził, bo natychmiast tę komisję zamknął i uciekł, chociaż przecież jeszcze kilka miesięcy temu opowiadał, że ja będę musiał się z czegoś tłumaczyć. Teraz się czegoś boi. Chciałem dać mu szansę, żeby skonfrontował zarzuty, które stawia, z zeznaniami - dodał.

Przewodniczący komisji ma zabiegać o karę dla Jabłońskiego. Gość Piotra Salaka odnosząc się do tej kwestii, mówił: To będzie chyba pierwsza w historii taka sytuacja, że świadek zostanie ukarany za to, że się stawił.

Dopytywany o to, co chciał powiedzieć na komisji, zaznaczył: Chciałem przedstawić fakty na temat tego, jak różni politycy - w tym także PO czy PSL - próbowali ingerować w różne procedury wizowe (...). Mam na to pewne dowody, chcę to przedstawić. Podkreślał, że niekoniecznie chodzi w tych przypadkach o przekroczenie prawa.

"To jest kompletna bzdura"

Daniel Obajtek, tak jak każdy inny świadek, ma przed komisją swoje prawa - tak Jabłoński komentował niepojawienie się byłego prezesa Orlenu na dzisiejszym posiedzeniu komisji. Tłumaczył, że komisja nie była w stanie skutecznie doręczyć Obajtkowi wezwania na posiedzenie.

Pan poseł Szczerba zdecydował o wezwaniu Daniela Obajtka 7 maja (...), a mnie 12 marca i dalej wezwania nie chciał wysłać. Tu decydują czynniki polityczne, bo pan Daniel Obajtek kandyduje do Parlamentu Europejskiego i to ma prawdopodobnie wpisywać się w kampanię wyborczą - ocenił Jabłoński.

Pytany o to, czy sprowadzał cudzoziemców do pracy w Orlenie, odpowiadał: Absolutnie nie. To jest kompletna bzdura.

"Wiarygodność Tomasza Mraza jest wątpliwa"

Myślę, że on (Marcin Romanowski) sam powinien wyjaśnić, czy coś takiego powiedział - tak Paweł Jabłoński zareagował na medialne doniesienia dotyczącego tego, że były wiceminister sprawiedliwości miał nazwać Kornela Morawieckiego "ruskim agentem". Tak wynika ze stenogramów rozmów nagranych przez Tomasza Mraza dotyczących wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości.

Jabłoński stwierdził, że pierwszy raz zobaczył Tomasza Mraza, gdy ten występował w Sejmie podczas posiedzenia nieformalnego zespołu ds. rozliczeń PiS. Jeśli on jest podejrzany w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, to też ma swoje prawa jako podejrzany. Do tych praw należy to, że nie ma obowiązku mówienia prawdy (...). Jego wiarygodność jest wątpliwa - stwierdził.

O sprawie Funduszu Sprawiedliwości powiedział, że z oceną sytuacji trzeba poczekać. Na razie mamy pewien montaż polityczny, którym PO usiłuje przykryć swoją indolencję w rządzeniu państwem - mówił.

"Kuriozalny przejaw myślenia"

Gość Piotra Salaka nie chciał powiedzieć, czy będzie głosował za uchyleniem immunitetu Michałowi Wosiowi. Szef resortu sprawiedliwości przekazał taki wniosek do marszałka Sejmu. Według prokuratury Woś nie dopełnił powierzonych mu obowiązków poprzez przekazanie CBA 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na zakup środków techniki specjalnej.

Ja ten wniosek bardzo chętnie przeczytam, natomiast jeżeli jest tak, że miał być ścigany za to, że przekazał publiczne pieniądze na to, żeby CBA miała narzędzia do walki z przestępczością, to uważam, że to jest kuriozalny przejaw myślenia, że polskie państwo ma nie mieć tych narzędzi - podkreślił.