Gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM br. Szymon Janowski został zapytany o to, jak wyobraża sobie święta Wielkiejnocy bez obecności wiernych w kościołach: „To jest strasznie przygnębiająca wizja. Kiedy przyszła informacja o tym, że mają wejść ograniczenia co do spotkań – w tym w kościołach. Perspektywa takiego przeżywania świąt, które z natury są wspólnotowe, kiedy celebrujemy największą tajemnicę naszej wiary chrześcijańskiej jest dla mnie straszna. My mamy wspólnoty zakonne, jestem w lepszej sytuacji niż proboszcz, który jest sam w parafii. To jest chyba jeszcze trudniejsze do wyobrażenia. W zakonach, w klasztorach jesteśmy razem. Przeżyjemy te święta razem – we wspólnocie. To będzie dla nas lżejsze doświadczenie, ale ciężko mi sobie to wyobrazić bez udziału wiernych".


Gość Marcina Zaborskiego został również zapytany o możliwość wprowadzenia w polskich kościołach rozgrzeszenia ogólnego, jakie wprowadzili węgierscy biskupi:  "To jest bardziej skomplikowane. W każdej mszy świętej na początku, kiedy kapłan wzywa do tego, żebyśmy uznali swoje grzechy i prosili Pana Boga o miłosierdzie, to jest odpuszczenie grzechów, ale grzechów lekkich. Kiedy człowiek jest w grzechu ciężkim potrzebna jest spowiedź indywidualna. Kiedy ktoś jest w sytuacji skrajnej, w sytuacji zagrożenia śmierci, niech wzywa kapłana, niech wzywa kapelana chorych, albo wzbudzi w sobie akt żalu doskonałego. (...). Akt żalu doskonałego, który wynika rzeczywiście z wiary,  ma skutki jak rozgrzeszenie sakramentalne"-  odpowiedział br. Szymon Janowski z Fundacji Kapucyńskiej. 


Br. Szymon Janowski: W czasie epidemii podwoiła się liczba potrzebujących

"Z dnia na dzień zostaliśmy wrzuceni w sytuację, z której trudno znaleźć wyjście. Tym bardziej, że podwoiła się liczba osób, które przychodzą do naszej jadłodajni. Nie można wejść do środka, prowiant w postaci paczek trzeba wydawać na zewnątrz, to wymaga ogromnego nakładu pracy. Armia wolontariuszy, która na co dzień przychodziła, została w tej chwili ograniczona więc trzeba zdwoić siły. Dzisiaj przyszło 340 potrzebujących, czyli o jakieś 100 osób więcej niż na co dzień, w takim normalnym trybie, kiedy nie ma kwarantanny i takiej strasznej epidemii" - powiedział gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM pytany o to, jak wygląda praca Fundacji Kapucyńskiej w czasie epidemii koronawirusa.


"Mamy ogromne wsparcie policji, straży miejskiej np. w ustawaniu kolejki do wydawania darów. (...) Nagle pojawił się ogromny tłum, nikt tego nie przewidział. Szukaliśmy pomocy i w mieście i u służb, i tę pomoc otrzymaliśmy, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Teraz codziennie mamy megafon i przed dwie godziny: Proszę państwa, prosimy zachować odstępy" - opisuje br. Janowski pomoc, jaką otrzymują jako fundacja od służb i władz miasta.


Marcin Zaborski zapytał swojego gościa również o to, czy jest wielu chętnych do pomocy osobom bezdomnym: "Tak, zdecydowanie tak. Ostatnio dostaliśmy maseczki uszyte przez wolontariuszki, które po prostu te maseczki podrzuciły. Teraz jest akcja, w której będziemy chcieli rozdawać te maseczki osobom bezdomnym, potrzebującym, ubogim. Są firmy, które zgłaszają się, żeby przekazać dary" - odpowiedział br. Szymon Janowski.

"W zamykaniu kościołów z powodu epidemii nie widzę walki "lewacta" z Kościołem"

"Na podstawie tego, co obserwujemy, komunikatów rządu, wydaje się, że trzeba się tego trzymać, słuchać mediów, zaleceń rządu. Wydaje się, że to są ludzie kompetentni - mówię o lekarzach, służbach ochrony zdrowia, o tych wszystkich, którzy tworzą ten program profilaktyki, którzy każą nam ciągle myć ręce, nosić maseczki i nie ruszać się z domów. To jest bardzo istotne. Czy to jest wojna "lewactwa" z Kościołem? Raczej nie. Nie powiedziałbym tak. Ja też nie słyszę w Polsce teraz jakiegoś wezwania z lewej strony, żeby nie chodzić do kościołów. Raczej bym nie wikłał w to wszystko polityki" - powiedział br. Szymon Janowski w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.


Marcin Zaborski zapytał swojego gościa, co to znaczy dla niego, że nie będzie już świata, jaki znaliśmy. "Już mamy taki świat, którego nie znaliśmy do tej pory. To stało się z dnia na dzień" - odpowiedział Janowski. Na pytanie, jakiej zmiany by oczekiwał, Janowski odpowiedział: "Wrażliwości na siebie nawzajem. Takie apele na klatce schodowej: >>zadzwoń pod nr 30, pomogę ci zrobić zakupy<<, to powinno być naszą normą, może to nas na siebie pootwiera, te relacje pozostaną na potem. Mam nadzieję, że taka nastąpi zmiana, ta uważność na siebie nawzajem i umiejętność dostrzegania potrzeb drugiego. Jeśli taki świat zastaniemy po tej pandemii, to super".