Mikołaj Marczyk i jego pilot Szymon Gospodarczyk mają za sobą pierwszy sezon startów na poziomie mistrzostw Europy. W zmaganiach juniorskich zajęli 4. lokatę, a cały cykl ukończyli na miejscu 8. Jak mistrzowie Polski z 2019 roku odnaleźli się w międzynarodowej rywalizacji? Co ich zaskoczyło i jak chcą wykorzystać zebrane doświadczenie? Z Mikołajem Marczykiem rozmawiał dziennikarz RMF FM Patryk Serwański.

Patryk Serwański: Rok zaczął się niepewnością, dużymi zmianami w kalendarzu startów. W drugiej połowie sezonu już regularnie jeździłeś. Jak oceniasz cały ten trudny rok?

Mikołaj Marczyk: Dostosowanie się do nowego rodzaju funkcjonowania było bardzo trudne, nie tylko w sporcie. Organizatorzy przygotowali jednak aż pięć z przewidzianych sześciu rund mistrzostw Europy juniorów. Cykl więc w znakomitej większości się odbył. Takiego komfortu nie było nawet w F1 czy rajdach WRC. Był to jednak rok zintensyfikowany, bo ścigaliśmy się od lipca do listopada. Czasami było to trudne logistycznie dla całego zespołu. Mieliśmy na przykład tylko dwa tygodnie pomiędzy Rajdem Węgier a Rajdem Wysp Kanaryjskich.

Ale mogliśmy rywalizować i poznać mistrzostwa Europy w naszym debiutanckim sezonie. Stawka była bardzo mocna, bo przyjeżdżali do nas kierowcy z mistrzostw świata, którzy w tym cyklu nie mieli wielu szans na starty. Biorąc to wszystko pod uwagę, muszę ocenić ten sezon na plus. Zebrałem doświadczenie, poznałem trasy, ścigałem się z najlepszymi na świecie.

Po rywalizacji w polskich rajdach byłeś mocno zaskoczony skalą trudności, która czekała na ciebie w cyklu mistrzostw Europy?

Przeskok był bardzo duży. Trasy w mistrzostwach Polski są o wiele krótsze i jednak stosunkowo podobne. Najczęściej jeździmy po czystym asfalcie. W mistrzostwach Europy miałem do czynienia z bardzo brudnym, podbijającym asfaltem, który przypominał trasy szutrowe. Pierwszy raz jechałem we mgle czy podczas nocnych odcinków specjalnych.

Widzę, ile musimy się w Polsce uczyć, by móc rywalizować na zróżnicowanych trasach ze światową czołówką. Wierzę, że po tym roku będzie to już dla mnie prostsze.

W tegorocznym cyklu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski wielu kierowców było pod wrażeniem tego, co na naszych trasach robił Jari Huttunen. Czy w mistrzostwach Europy widziałeś ten przeskok, jeśli chodzi o poziom rywalizacji?

Oczywiście. Jari Huttunen zdobył w tym roku mistrzostwo Polski, ale też mistrzostwo świata WRC3. To mówi samo za siebie. Niedawno na Rajdzie Monza Huttunen przegrał jednak z Andreasem Mikkelsenem i Oliverem Solbergiem, z którymi ścigaliśmy się przez większość sezonu w mistrzostwach Europy. Spotkałem kierowców z takiego właśnie poziomu. Na każdym rajdzie było ich kilku, kilkunastu. Do tego na każdym rajdzie mistrzostw Europy startuje grupa lokalnych szybkich kierowców. Stawka była więc bardzo mocna.

Przed sezonem nie wiedziałem, jaki jest mój potencjał, moje możliwości. Teraz widzę, że wraz z Szymonem będziemy w stanie rywalizować z tą czołówką o najwyższe lokaty.

A co daje ci większy spokój: walka do końca o podium juniorskiej rywalizacji mistrzostw Europy czy 8. lokata w klasyfikacji generalnej całego cyklu?

Skupialiśmy się głównie na juniorskiej rywalizacji. Zresztą punktów mieliśmy najwięcej, ale regulamin odliczał najsłabszy rezultat. Skończyliśmy sezon na 4. pozycji i myślę, że to satysfakcjonujący wynik. Cieszy nas też 8. miejsce w całym cyklu, biorąc pod uwagę nazwiska, jakie znalazły się w czołowej dziesiątce. Nie jest to powód do wstydu z całą pewnością. W kolejnym sezonie powinniśmy walczyć o coś więcej.

Wraz z doświadczeniem wzrosną oczekiwania wobec waszej załogi.

Bardzo bym chciał wystartować ponownie w mistrzostwach Europy. Żebyśmy mogli rozwijać potencjał, potrzebujemy jeszcze czasu. Łącznie taki proces powinien zająć 3 lata. Wykorzystywanie doświadczeń na znanych już trasach daje dużą przyjemność, większą prędkość, szanse na lepsze rezultaty. Mniej rzeczy powinno nas zaskakiwać.

Kalendarz jest bardzo ciekawy, w sumie osiem rajdów. Początkowe rajdy będą dla nas nowe, więc będziemy się ich uczyć i wykorzystamy tylko takie ogólne doświadczenie. Dopiero Rajd Wysp Kanaryjskich będzie znaną nam już rundą. W tym roku byliśmy tam pod koniec listopada. W nowym sezonie impreza wraca na swój zwykły, majowy termin. Później dwa wyjątkowe, szutrowe rajdy: Rajd Lipawy i Rajd Polski. Przyjmiemy rywali na naszych oesach. Dalej Rajd Roma di Capitale oraz wizyty w Czechach i na Węgrzech. Bardzo ciekawie zostało to wszystko poukładane.

Pracy rajdowej masz nieco mniej, ale czy możemy mówić w rajdach o jakimś okresie roztrenowania?

W moim przypadku grudzień to czas na prace organizacyjne. Spotykam się z partnerami, sponsorami. Zastanawiamy się nad przyszłością. Więcej poruszam się po Polsce i odbywam spotkania. Oprócz tego nieprzerwanie musi trwać przygotowanie fizyczne i psychomotoryczne.

Sezon kończyliśmy niedawno, a do rywalizacji mamy wrócić już w marcu. W lutym zapewne będą testy. Ta przerwa jest więc krótka. Nie ma czasu na rozleniwienie, musimy być w formie. Szymon zresztą ciągle startuje. Obecnie jest na Półwyspie Arabskim, bo szykuje się do Rajdu Dakar, na który wylatuje właściwie tuż po świętach. Jesteśmy zatem cały czas w reżimie treningowym i startowym.

Opracowanie: