W trzeciej kolejce piłkarskiej w niedzielę swoje mecze rozgrywały drużyny, które w czwartek grały w eliminacjach Ligii Europy. Na własnym stadionie Jagiellonia Białystok pokonała Wisłę Kraków 1:0, a Górnik Zabrze wygrał na wyjeździe z Miedzią Legnica 3:1.

W trzeciej kolejce piłkarskiej w niedzielę swoje mecze rozgrywały drużyny, które w czwartek grały w eliminacjach Ligii Europy. Na własnym stadionie Jagiellonia Białystok pokonała Wisłę Kraków 1:0, a Górnik Zabrze wygrał na wyjeździe z Miedzią Legnica 3:1.
Pojedynek Tarasa Romańczuka (po lewej) i Marcina Wasilewskiego (po prawej) /Artur Reszko /PAP

W stosunku do czwartkowego meczu w eliminacjach LE z Rio Ave, w Jagiellonii doszło do czterech zmian, m.in. po raz pierwszy zagrał stoper Lukas Klemenz, pozyskany przed sezonem z pierwszoligowego GKS Katowice. Wisła rozpoczęła w tym samym składzie co w zwycięskim meczu z Miedzią Legnica.

Od początku atakowały oba zespoły. Już w 2. minucie minimalnie niecelnie uderzył głową pomocnik Jagiellonii Taras Romanczuk, w odpowiedzi - również głową - próbował Rafał Boguski, ale również nie trafił. W pierwszym kwadransie meczu strzałów w zespole gości próbowali też Jesus Imaz i Patryk Małecki; po przeciwnej stronie Michał Buchalik obronił strzał z rzutu wolnego Mateusza Machaja.

W 20. min po kontrze Wisły w dobrej sytuacji znalazł się Imaz, ale z pola karnego przestrzelił. W 28. min groźną akcję lewą stroną przeprowadził obrońca gospodarzy, Brazylijczyk Guilherme. Wstrzelił piłkę w pole karne Wisły, sytuację wyjaśnili jednak obrońcy zespołu gości, a akcja szybko przeniosła się w pole karne gospodarzy, gdzie Łukasz Burliga świetną interwencją przeciął podanie do Boguskiego i - prawdopodobnie - uchronił swój zespół od utraty gola.

Interwencję prawy obrońca Jagiellonii okupił jednak kontuzją. Dużo groźniej wyglądał jednak uraz Karola Świderskiego. W 41. min, w walce o górną piłkę w swoim polu karnym, młody napastnik Jagiellonii został przypadkowo trafiony barkiem w głowę przez jednego z graczy Wisły, na moment stracił przytomność i na noszach opuścił boisko.

W końcówce tej połowy lewą stroną zaatakowali gospodarze, ale akcje Guilherme i Litwina Arvydasa Novikovasa nie przyniosły efektu.

Już w pierwszej akcji po przerwie gola dla białostoczan mógł zdobyć Słoweniec Roman Bezjak, ale - próbując uderzenia z powietrza - skiksował. Jagiellonia atakowała; w 54. min niewiele zabrakło Tarasowi Romanczukowi, ale przy jego strzale z bliska dobrze zachował się Buchalik.

Kluczowa dla losów spotkania okazała się kolejna akcja Jagiellonii. Novikovas zagrał długą piłkę do Bezjaka, który próbował przyjąć ją na linii pola karnego Wisły, został jednak przewrócony przez Buchalika. Sędzia Szymon Marciniak początkowo wskazał na rzut karny, a bramkarzowi Wisły pokazał żółtą kartkę. Po informacjach z VAR zmienił decyzję - rzut karny zamienił na rzut wolny niemal z linii "szesnastki", a Buchalika ukarał kartką czerwoną.

Strzał z rzutu wolnego Novikovasa rezerwowy bramkarz Wisły Mateusz Lis zdołał co prawda obronić (niewykluczone, że piłka była już jednak w bramce), ale przy dobitce Bezjaka był bezradny.

Grając ponad pół godziny w dziesiątkę, goście ambitnie walczyli przynajmniej o remis. W 65. min Marcin Wasilewski bardzo silnie uderzył z rzutu wolnego, z podobnej odległości jak kilka minut wcześniej Novikovas po drugiej stronie boiska, jednak słowacki bramkarz Jagiellonii Marian Kelemen zdołał ten strzał wybić na rzut rożny. W końcówce na ataki wiślaków gospodarze odpowiadali kontrami, choć starali się też szanować piłkę i oszczędzać siły. Ostatecznie wynik już nie uległ zmianie.

Zacięty bój w Legnicy

Kibice w niedzielę w Legnicy obejrzeli emocjonujące spotkanie. Debiutująca w ekstraklasie Miedź przez długi czas prowadziła i wydawałoby się, że w pełni kontroluje mecz. Losy pojedynku zmienił się jednak jak w kalejdoskopie i to goście opuścili po końcowym gwizdku murawę z dwubramkową przewagą.

W pierwszych minutach spotkania aktywniejsi byli gospodarze i to oni pierwsi stworzyli sytuacje podbramkowe. W 7. minucie bliski otwarcia wyniku spotkania był obrońca Miedzi Frank Adu Kweme, który po odegrani Fabiana Piaseckiego uderzył spoza pola karnego. Piłka jednak przeszła nad poprzeczką. Później potężnym strzałem popisał się Piasecki, któremu asystował Mateusz Piątkowski. Tym razem piłka trafiła w boczną siatkę bramki bronionej przez Tomasza Loskę.

Na pierwszego gola kibice w Legnicy musieli czekać do 27. minuty. Piasecki prostopadle podał do Piątkowskiego, a ten umieścił piłkę w siatce gości. Na odpowiedź Górnika nie trzeba było długo czekać. Strzał Michalskiego, który wbiegł z piłką w pole karne Miedzi, w ostatniej chwili wybronił Łukasz Sapela. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gospodarzy, którzy wyprowadzili więcej akcji zakończonych strzałami w kierunku bramki rywala.

Po zmianie stron kibice zgromadzeni na legnickim stadionie oglądali dużo walki w środku pola. W 56. minucie po błędzie Przemysława Witkowskiego bliski podwyższenia rezultatu był Piątkowski. Napastnik Miedzi uderzył jednak w sam środek bramki bronionej przez dobrze ustawionego Loskę.

Kilka minut później gola dla Miedzi mógł zdobyć Wojciech Łobodziński, który wślizgiem chciał umieścić w bramce Górnika piłkę uderzoną przez Piaseckiego.

Gdy wydawało się, że Miedź całkowicie kontroluje grę, goście wykorzystali rzut rożny i doprowadzali do remisu. Dośrodkowanie trafiło do Daniego Suareza, który ograł obrońców Miedzi i pokonał Sapelę. Górnik poszedł za ciosem i niespełna trzy minuty później zdobył gola, który dał mu prowadzenie. Po błędzie obrońców legnickiej drużyny piłkę przejął Igor Angulo, który nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.

Wynik meczu w samej końcówce ustanowił Szymon Żurkowski. Ograł on na skrzydle zawodnika Miedzi i uderzył z ostrego kąta. Strzał został zablokowany, ale Żurkowski ruszył do piłki i w dobitce umieścił ją w siatce gospodarzy.

We wcześniejszym niedzielnym spotkaniu Lech Poznań pokonał Śląska Wrocław 1:0. Dokończenie kolejki w poniedziałek, Cracovia zagra z Arką Gdynia.

(ag)