Trener piłkarskiej reprezentacji Anglii Roy Hodgson przed wieczornym meczem przeciwko Francji na stadionie Wembley w Londynie zaapelował do kibiców o wspólnie odśpiewanie "Marsylianki". Ma to być symboliczny znak wspólnoty po piątkowych zamachach w Paryżu. "To nie będzie zwykły mecz" - przyznał trener. Okolice londyńskiego stadionu będą zaś patrolować uzbrojeni policjanci.

Trener piłkarskiej reprezentacji Anglii Roy Hodgson przed wieczornym meczem przeciwko Francji na stadionie Wembley w Londynie zaapelował do kibiców o wspólnie odśpiewanie "Marsylianki". Ma to być symboliczny znak wspólnoty po piątkowych zamachach w Paryżu. "To nie będzie zwykły mecz" - przyznał trener. Okolice londyńskiego stadionu będą zaś patrolować uzbrojeni policjanci.
Uzbrojeni policjanci będą patrolować okolice londyńskiego stadionu Wembley /ANDY RAIN /PAP/EPA

To będzie pierwszy mecz reprezentacji Francji po piątkowych zamachach w Paryżu, w których zginęło 129 osób.

Obserwując przygotowania do wtorkowego meczu, Anglicy doskonale zdają sobie sprawę z wagi wydarzenia. Od kilku dni łuk nad Wembley oświetlony jest kolorami francuskiej flagi i tekstem narodowego motto: "Wolność, równość, braterstwo". Francuskie barwy przywdziały również inne kluczowe obiekty sportowe w mieście, m.in. O2 Arena, która obecnie gości kończący sezon tenisowy turniej Barclays ATP World Tour Finals.

Książe William i brytyjski premier wśród publiczności

Jak poinformowały służby prasowe rodziny królewskiej, na meczu pojawi się honorowy prezes angielskiej federacji piłkarskiej książe William, który swoją obecność określił "aktem solidarności z Francją". Według źródeł PAP na Downing Street brytyjski premier David Cameron także zasiądzie na trybunach stadionu.

Wraz z nimi - ponad 80 tys. kibiców obu drużyn. Jak poinformowali we wtorek rano organizatorzy, mniej niż 100 osób zwróciło bilety w obawie o swoje bezpieczeństwo, podczas gdy tysiące sympatyków piłki nożnej właśnie przez weekend podjęło decyzję o zakupie biletów w ramach gestu, który odczytywany jest jako wyraz sympatii dla Francji. We wtorek po południu w kasach stadionu wciąż były jeszcze dostępne pojedyncze bilety, których cena zaczynała się od 55 funtów (350 złotych).

Jedna z największych operacji zabezpieczenia stadionu

Jak podkreśla brytyjska prasa, operacja zabezpieczenia stadionu podczas dzisiejszego meczu będzie jedną z największych od drugiej połowy lat 80., kiedy kraj zmagał się z gigantycznym problemem agresywnych pseudokibiców. Stadion ma być chroniony m.in. przez widocznych na każdym kroku policjantów, którzy będą uzbrojeni w broń palną, a kibice powinni się spodziewać nawet półgodzinnych opóźnień wynikających ze szczegółowych rewizji osobistych. Peter Terry z londyńskiej policji podkreślił jednak, że podjęte działania "nie wynikają z konkretnej wiedzy wywiadowczej, która wskazywałaby na szczególne zagrożenie, ale wyłącznie z konieczności zachowania wyjątkowej ostrożności".

Dyrektor wykonawczy angielskiej federacji piłkarskiej Martin Glenn zaznaczył jednak w rozmowie z dziennikarzami, że nie rozważano scenariusza odwołania wtorkowego meczu. Także Francuzi od początku nie mieli wątpliwości, że to spotkanie powinno się odbyć, głównie z powodów symbolicznych: nie możemy pozwolić aktowi terroru zmienić naszych planów i działań - powiedział.

Spotkanie rozpocznie się o nietypowej godzinie, 19.55 czasu lokalnego (20.55 czasu polskiego). Chcemy poświęcić pięć minut na okazanie solidarności z Francuzami. Oczy świata będą skierowane dzisiejszego wieczoru na Wembley - podkreślił Glenn.

"Pokażemy naszą jedność wobec terroru"

Na ekranach na stadionie oraz w programach meczowych znajdzie się tekst francuskiego hymnu narodowego. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej trener Anglików Roy Hodgson zaapelował - w obu językach - do kibiców o wspólne odśpiewanie "Marsylianki" jako symbolicznego znaku wspólnoty. Część wtorkowych gazet powtórzyło ten apel, drukując na swoich stronach słowa hymnu.

To nie będzie zwykły mecz - przyznał Hodgson. Z kolei kapitan Anglików Wayne Rooney zapewnił: Nie damy się przestraszyć - pokażemy naszą jedność wobec terroru.

Podczas tej samej konferencji francuski selekcjoner Didier Deschamps otrzymał od brytyjskich dziennikarzy trójkolorowy bukiet, z liścikiem kończącym się słowami: "Niech żyje Francja". Wzruszony szkoleniowiec podkreślił, że "sport nie dyskryminuje ze względu na kolor czy religię - wszyscy są mile widziani"

We wtorkowym meczu weźmie udział dwóch zawodników reprezentacji Francji, których bliscy byli bezpośrednio dotknięci piątkowymi zamachami. Pomocnik Lassana Diarra stracił w nich kuzynkę, która została zastrzelona w centrum miasta; z kolei siostrze Antoine'a Griezmanna udało się uciec z przejętej przez terrorystów hali koncertowej Bataclan.

(mal)